Wojewoda chce ograniczania koncesji na alkohol, choć eksperci wskazują skuteczniejsze metody walki z alkoholizmem



Alkoholizm w Polsce jest coraz większym problemem, wzrasta spożycie alkoholu przez Polaków, co przełoży się na spore koszty społeczne w przyszłych latach. We wtorek w Górsku pod Toruniem odbył się Diecezjalny Kongres ,,Ku trzeźwości Narodu”, wojewoda Mikołaj Bogdanowicz zapowiedział, że będzie nakłaniał samorządowców do ograniczania liczby koncesji na alkohol.


– My nie chcemy propagować prohibicji, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że to może przynosić odwrotny skutek. Zresztą takie próby były już w historii przeprowadzane – mówił na konferencji przed kongresem toruński bp. Wiesław Śmigiel, będący jednocześnie administratorem Diecezji Bydgoskiej – My chcemy propagować abstynencję niewielu, tych którzy chcą i mogą, żeby wspierać tych co mają problemy – wskazywał na rolę Kościoła w walce z problemem alkoholizmu.

 

Przemawiający po nim wojewoda Mikołaj Bogdanowicz właściwie wypowiedzi biskupa zaprzeczył – Ilość punktów determinuje w jaki sposób ten alkoholizm się szerzy – ocenił, przedstawiając swoją wizję walki z alkoholizmem – To w samorządach podejmowane są uchwały o godzinach otwartych punktów, o ilości tych punktów, uzyskanych koncesjach.

Ta wizja co prawda nie jest typową prohibicją, to jednak ma podobną intencję, utrudnianie dostępu do alkoholu.

 

Eksperci widzą to inaczej

Zdaniem prezesa Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michała Sutkowskiego skutecznie z alkoholizmem można walczyć robiąc dwie rzeczy – Ceny alkoholu w Polsce są za niskie (na poziomie 86 proc. cen europejskich). Trzeba zwiększyć akcyzę i wprowadzić definitywny (całkowity) zakaz reklamy. To, że pół świata pije, nie usprawiedliwia bezczynności w walce z tym nałogiem. 11 litrów alkoholu na obywatela to już Polska gorzelna! – mówi w rozmowie z portalem swiatlekarza.pl W tej samej publikacji prof. Piotr Jankowski przyznaje, że ceny alkoholu są w miarę stabilne, za to rosną dochody Polaków, przez co stał się on tanim dobrem.

 

Problemowi alkoholizmu przygląda się też Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oraz Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (OECD). W najnowszym raporcie OECD wskazuje się, że alkohol w Polsce jest stosunkowo tani, a także na liberalne regulacje dotyczące zasad reklamowania wyrobów reklamowych . OEDC przede wszystkim przestrzega nad negatywnymi skutkami reklamy alkoholu wśród młodych ludzi.

To są działania, które trzeba podjąć jednak na szczeblu centralnym, ceny alkoholu można podwyższyć podnosząc akcyzę, zasady reklamowania wyrobów alkoholowych może zmienić parlament. Z drugiej strony producenci alkoholu są ważnymi reklamodawcami i sponsorami sportu, stąd też ograniczenia w reklamie byłyby niepopularne.

 

Ograniczanie koncesji uderzy w swobodę działalności gospodarczej, nie ma pewności jednak jego efektów

Pomysły wojewody to próba walki z alkoholizmem rękami samorządów, do których będzie oczekiwać się niepopularnych decyzji o ograniczaniu koncesji, nie wiadomo jednak czy to cokolwiek pomoże. Liczba punktów sprzedających alkohol od kilku lat się zmniejsza i tak bez ingerencji polityków, co jest związane z wolnym rynkiem ,a mimo to spożycie alkoholu na Polaka rocznie wzrasta.

 

Pomiędzy rokiem 2015 a 2017 liczba sklepów monopolowych w Polsce spadła o 10 tys., do ok. 127 tys. Najnowsze dane NielsenIQ wskazują, że tendencja spadku liczby małych sklepów, które bywają całodobowe widoczna jest od 10 lat. Związane jest to z inną tendencją – wzrostu liczby sklepów wielkopowierzchniowych, które z rynku wygryzają mniejsze podmioty. Sklepy wielkopowierzchniowe rzadko są otwarte w godzinach nocnych, stąd też ta tendencja powinna sprzyjać ograniczaniu spożycia. W rezultacie liczba punktów handlowych z roku na rok jest coraz mniejsza.

 

Wojewoda wskazywał, że w województwie kujawsko-pomorskim na jeden sklep sprzedający alkohol przypada 421 mieszkańców (statystycznie). We Włoszech i w Hiszpanii na jeden ,,monopolowy” przypada czterokrotnie mniej obywateli, a spożycie alkoholu jest mniejsze niż w Polsce.

 

Najbardziej restrykcyjne zasady sprzedaży alkoholu w Europie obowiązują w Skandynawii, gdzie sklepów jest najmniej, wyroby alkoholowe są stosunkowo drogie, a monopol na ich sprzedaż ma państwo. Jak się jednak okazuje, w tych krajach problemy spowodowane alkoholizmem są największe.

 

Politycy mogą jedynie zaburzyć rynek

Ograniczenie liczby punktów sprzedaży alkoholu np. w Bydgoszczy patrząc na powyższe nie poprawi widocznie sytuacji. Weźmy przykład dość nośny jak ulica Dworcowa, gdzie sklepów z alkoholem jest stosunkowo dużo. Ograniczenie ich o połowę sprawi, że część przedsiębiorców, którzy stracą koncesję, będą mieć problem z utrzymaniem swoich sklepów, natomiast ci co zachowają koncesję mogą znacznie zwiększyć obroty.