Wojna z LGBT przyniesie prawicy identyczny efekt co kulturkapf

Wojna z LGBT przyniesie prawicy identyczny efekt co kulturkapf

Jakiś rok temu zrobił się szum wokół wywieszenia flag na warszawskich pomnikach przez działaczy LGBT. Jak dobrze pamiętam dowiedzieliśmy się o tym tylko dlatego, że wspomniane osoby pochwaliły się swoim działaniem w mediach społecznościowych. To wystarczyło, aby rozpętać wojnę, do której włączyło się państwo za sprawą jednego z ministrów.

 

Dalej mieliśmy falę publikacji o tym jak to LGBT atakuje polską kulturę i wezwania do jej obrony. Publikacje – nie oszukujmy się – nastawione na krótkotwały poklask dla autorów, a nie było to na pewno przemyślane długofalowe działanie na rzecz faktycznej obrony wartości chrześcijańskiej cywilizacji łacińskiej. Mogliśmy to zobaczyć już jesienią, gdy przy okazji protestów w sprawie aborcji były widoczne duże sympatie dla symboliki LGBT. Dla wielu konserwatystów spełnil się najgorszy koszmar, gdy tysiące młodych ludzi z hasłami poparcia dla aborcji i LGBT dominiowali na ulicach polskich miast.

 

Symbolika LGBT zaistniała w ostatnim roku w przestrzeni publicznej na taką skalę dzięki nagonce, także tej państwowej. Historia uczy, że efektem nagonki dla jakiejś grupy społecznej, jest zazwyczaj wzrost sympatii dla niej w ogóle społeczeństwa. Prawicowcy, gdyby mieli zmysl szachowy, to powinny raczej takie akcje jak robienie sobie zdjęć z tęczową flagą przemilczeć, prowadząć do ignorowania symboliki LGBT. Zrobiono zupełnie odwrotnie.

 

Lekcja kulturkapfu

Z lekcji historii w szkole pamiętam, że kulturkampf przedstawiano głównie jako element nasilonej germanizacji w zaborze pruskim. Jest to jednak dość pobieżne potraktowanie tematyki, bowiem była to przede wszystkim polityka niemieckiego kanclerza Bismarcka realizowana przy wsparciu liberałów w Reichstagu, wymierzona w Kościół katolickim, na terenie całego Cesartwa Niemieckiego. Na terenie zaborów miało to może specyficzny wymiar, bowiem katolicyzm był wóczas mocno związany ze sprawą polską.

 

Kulturkampf był jednak tylko kilkuletnim epizodem,bowiem doprowadził do konsolidacji katlików i wzrostu poparcia dla uznawanej za katolicką Niemieckiej Partii Centrum oraz formacji konserwatywnych, kosztem partii liberalnych. W ciągu kilku lat doszło zatem do znacznego przemeblowania niemieckiej sceny politycznej. Później nawet katolicka Niemiecka Partia Centrum wygrywała wybory.