Anwil wstrzymał produkcję nawozów z powodu cen gazu. Przemysł musi się liczyć z przerwami w dostawie tego surowca

European Union, 2021

W sezonie jesienno-zimowym nie powinno być problemów z dostawą gazu do klientów indywidualnych, zdaniem dr Andrzeja Sikory z Instytutu Studiów Energetycznych problemy mogą dotknąć już przemysłu, a wszystko za sprawą opóźnień w uruchamianiu dostaw gazu ze Skandynawii gazociągiem Baltic Pipe. Przemysł już dzisiaj odczuwa skutki drogiego surowca.

 

Nie tak dawno pisaliśmy o tym jak wysokie ceny gazu uderzają w branżę szklarską, w Polsce bowiem trzeba zapłacić za wyprodukowanie tony szkła znacznie więcej za gaz, niż ma to miejsce w przypadku konkurencji z Białorusi, która może liczyć na dostawy taniego gazu. W tym tygodniu włocławski Anwil należący do grupy Orlen wstrzymał się z produkcją nawozów azotowych, podobną decyzję podjęła polska grupa Azoty, wszystko za sprawą gwałtownych wzrostów cen gazu, który podrożał w ciągu ostatniego tygodnia o 40%. Przełożyć może się to na wzrost cen tych nawozów, a następstwem tego będzie drożejąca żywność. Obie spółki zapowiadają wznowienie produkcji, gdy tylko ceny gazu wrócą do w miarę ekonomicznych.

 

Problemy zaczęły znacznie się nawarstwiać w momencie zakręcenia dostaw rosyjskiego gazu do Polski. Zdaniem ekspertów Polska w oparciu o dostawy gazu drogą morską przez terminal LNG w Świnoujściu oraz gazociąg Baltic Pipe jest wstanie całkowicie zastąpić rosyjski gaz, ale problemem jest opóźniające się uruchamianie Baltic Pipe, które miało być gotowe do użycie już jesienią, ale najprawdopodobniej ruszy dopiero najszybciej w kwietniu, czyli już po sezonie grzewczym –  Infrastruktura jest warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego. Baltic Pipe był budowany z myślą o zastąpieniu gazu rosyjskiego, przy czym główne kierunki dostawy to miała być Norwegia. Złoża norweskie generalnie nie są złożami czysto gazowymi. Między innymi dlatego PGNiG podpisało dodatkowy kontrakt na dostawy gazu z tego miejsca, gdzie gazociąg Baltic Pipe formalnie jest wpięty w sieć gazociągów norweskich. To jest tzw. złoże Tyra. Ono pierwotnie miało być gotowe do użycia we wrześniu-listopadzie br., ale najnowsze informacje mówią o przesunięciu co najmniej pół roku, jeżeli nawet nie roku. Mówimy więc zapewne o II kwartale 2023 roku – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria dr Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.

 

Zdaniem Sikory Polska produkuje rocznie ze swoich złóż około 4-5 mld metrów sześciennych gazu, co odpowiada 25% polskiego zapotrzebowania, ale też jednocześnie tylko około 60%-70% tej produkcji byliby wstanie zużyć klienci indywidualni. Z tego powodu ryzyka dla domów mają być minimalne, gorzej wygląda natomiast sytuacja przemysłu.

 

Komisja Europejska apeluje do państw członkowskich o ograniczenie zużycia gazu o 15%, aby w ten sposób zaoszczędzić surowiec na zimę. Z raportów KE wynika, że Polska od początku wojny zaoszczędziła i tak 20% – Lepiej przygotować się teraz, w lecie, niż zimą zastanawiać się, skąd wziąć dodatkowe ilości gazu. Redukcje wydają się możliwe w sytuacjach, kiedy np. mielibyśmy awarię, ataki na infrastrukturę, bardzo srogą zimę i temperatury rzędu -30, -40°C albo nie bylibyśmy w stanie zapewnić odpowiednich ciśnień i w dodatku jeden czy dwa kierunki dostaw byłyby kompletnie zerowe – apeluje Sikora.