Pod przykrywką warszawskiej kancelarii prawnej w internecie pojawiają się treści mające antagonizować Polaków do Ukraińców – tych drugich w myśl pewnej teorii spiskowej nazywa się nawet przesiedleńcami. Wcześniej ten kanał służył do głoszenia teorii antyszczepionkowych. Rządowy instytut NASK analizujący problematykę dezinformacji w sieci w ramach kampanii ,,WłączWeryfikację”, wpisał to źródło informacji jako szerzące dezinformację.
Wszystko wpisuje się w scenariusz przewidywany przez ekspertów, czyli profile i różnego rodzaju źródła informacji, które jeszcze kilka miesięcy temu kwestionowały istnienie pandemii COVID-19 i straszył szczepionkami, teraz straszą Ukraińcami, próbując im przypisać np. wzrost przestępczości, czy życie ,,na koszt Polaków”.
Tym razem dzieje się to jednak w ramach ,,kancelarii prawnej”, na dodatek mającej siedzibę w Warszawie, co dodać ma jej na znaczeniu. Szukających usług prawnych powinno jednak w pierwszej kolejności zaniepokoić to, że nie podaje się już nazwisk żadnych prawników, którzy mieliby w niej pracować. Jest to ważne, bowiem pozwala ustalić potencjalnemu klientowi, czy reprezentować będą go profesjonalni radcy prawni lub adwokaci, czy jak wszystko wskazuje amatorzy nie posiadający nawet uprawnień. Zaglądając do ewidencji działalności gospodarczej pojawia się nazwisko właściciela, nie jest to jednak osoba należąca zarówno do samorządu adwokackiego oraz radcowskiego, czyli nie posiada praw do reprezentowania klientów przed sądami.
Trop wiedzie na Kujawy
W lakonicznym opisie ze strony rzekomej kancelarii dowiadujemy się, że założyciel ukończył jedną z bydgoskich uczelni wyższych. Sprawiło to, że postanowiliśmy poszukać regionalnie jakiś tropów. Okazało się, że właściciel tej kancelarii kilkanaście lat temu prowadził przy ulicy Szerokiej w Inowrocławiu parabank, czyli oferował pozabankowe kredyty.
Ta działalność formalnie zakończyła się w okolicy 2005 roku, teraz mamy powrót w ramach ,,kancelarii prawnej”. Postać w lokalnym środowisku, podobnie jak warszawskim prawniczym jest anonimowa, co pozwala wysnuć jeszcze hipotezę, że po prostu mamy do czynienia z przysłowiowym słupem, a ktoś steruje interesem z tylnego fotela.