Fidesz Orbana po raz czwarty wygrywa wybory na Węgrzech przy wysokiej frekwencji. Ostatnie tygodnie zachwiały jednak pozycją międzynarodową kraju

Fot: Kormanyzat

Fot: Kormanyzat

Już w pierwszym przemówieniu po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów premier Victor Orban mówił, ze przeciwko Węgrom stanęła międzynarodowa lewica, brukselscy biurokraci i prezydent Ukrainy Wołodymir Zelenski.

Wskazywanie prezydenta Ukrainy jako wroga, który dla obywateli większości krajów Unii Europejskich przedstawiany jest jako bohater pokazuje w jakiej izolacji międzynarodowej stawiają się Węgrzy, z kolei taka narracja wynika wprost z kampanii wyborczej.

 

Fidesz w koalicji Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową uzyskał według wstępnych wyników 53% poparcia, co dzięki korzystnej ordynacji wyborczej daje 68% mandatów w 199-osobowym parlamencie. Jest to minimalnie więcej niż wynosi 66,6% większość konstytucyjna. Sojusz partii opozycyjnych uzyskał 35% głosów, co przyniesie mu już tylko ok. 28% mandatów w parlamencie. Nacjonalistyczne MiHazank (tworzone przez byłych działaczy Jobbiku, obecnie startującego w bloku opozycyjnym) uzyskało 6%, zdobywając 7 mandatów. Frekwencja przekroczyłą 70%.

 

Duży wpływ na kampanie wyborczą miała wojna w Ukrainie. Fidesz budował narrację, co wyraźnie podkreślano chociażby w spotach wyborczych, że zwycięstwo tej formacji to gwarant zachowania na Węgrzech pokoju, bowiem opozycja (czym straszono w spotach) chce wprowadzić Węgry w stan wojny. Na spotach pojawiły się czarno-białe nagrania z czołgami co miało wpływać na wyobraźnię odbiorców. Jeden ze spotów wyborczych Fideszu można zobaczyć:

 

{youtube}HdcEiu_lmJY{/youtube}

 

Pod koniec kampanii wyborczej premier Orban wprost atakował też prezydenta Ukrainy, że ten próbuje wpływać na wyniki wyborów w jego kraju, co było widocznym kursem konfrontacyjnym wobec Ukrainy.

 

Opozycja z kolei zarzucała Orbanowi i jego formacji uzależnienie gospodarcze Węgier od Rosji. Na Węgrzech większość mediów jest uzależniona od państwowych właścicieli, stąd też Fidesz pod tym względem miał przewagę.

Wraz z wyborami odbywało się referendum dotyczące zagadnień LGBT – Zainicjowane przez Fidesz i odbywające się równolegle z wyborami referendum na temat edukacji seksualnej w szkole zakończyło się wynikiem niewiążącym. Według wstępnych wyników na cztery pytania dotyczące ewentualnego dopuszczenia treści dotyczących tożsamości seksualnej i płciowej w nauczaniu szkolnym ponad 90% odpowiedziało zgodnie z oczekiwaniami rządu „nie”, ale ok. 20% wyborców oddało głos nieważny (do czego nawoływała opozycja), w związku z czym referendum nie osiągnęło wymaganego progu 50% głosów ważnych – czytamy w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich.

 

Zdaniem OSW pomimo zwycięstwa, współpraca z Rosją będzie dla Fideszu problemem w przyszłości – Wojna na Ukrainie pokazała ograniczenia polityki balansowania między Zachodem a Rosją. Współpraca z Moskwą staje się coraz większym obciążeniem, a ważne projekty współpracy gospodarczej (rozbudowa elektrowni jądrowej Paks i towarowych połączeń kolejowych) zakończą się prawdopodobnie fiaskiem. Również pogłębianie stosunków z Chinami nie cieszy się już poparciem społecznym, a rząd Fideszu będzie musiał rozstrzygnąć kwestię budowy w Budapeszcie kosztownej filii Uniwersytetu Fudan, co wywoływało protesty. Stosunki rządu Orbána z partnerami zachodnimi są najgorsze od lat, krytyka płynie nawet od najbliższych partnerów w Grupie Wyszehradzkiej.

 

Wspomnieć warto, że ostatnie spotkanie ministrów obrony narodowej Grupy Wyszehradzkiej na Węgrzech nie doszło do skutku, bowiem zbojkotowali je ministrowie z Polski i Czech.