Gdyby bunt w MZK się dalej przedłużał, to do sądu trafiłby wniosek o upadłość

Fot: Bogusław Białas / Ilustracyjnie

Od piątku funkcjonowanie komunikacji miejskiej wróciło do normy, czyli bunt w MZK dobiegł końca. W czwartek w ratuszu odbyło się spotkanie Rady Nadzorczej MZK, Zarządu MZK z władzami miasta i liderami związków zawodowych, mniej już się mówi jednak co wydarzyło się po tym spotkaniu. Dotarliśmy do nagrania, które pozwala nam ustalić już co się działo po tym spotkaniu. Z uwagi na to, że jest ono ogólnodostępne, publikujemy jego fragment.

 

Czwartkowe spotkanie odbywało się bez kamer (w przyszłości jego przebieg powinien być znany z uwagi na protokołowanie). Po spotkaniu prezydent Rafał Bruski obwieścił, że ustalono m.in. podwyżkę od lipca w kwocie średnio 350 zł na etat oraz ustalenie zasad kształtowania wynagrodzeń w spółce w przyszłości w terminie do końca sierpnia. Prezydent Rafał Bruski zapowiedział, że zobowiązał do poinformowania o tych ustaleniach każdego pracownika MZK oraz poinformował, że tego porozumienia nie podpisał Andrzej Arndt, lider jednej z organizacji związkowych.

 

{youtube}aiIYG5lkKKc{/youtube}

 

Spółka odzyskuje płynność finansową

Dotarliśmy do nagrania, na którym słyszymy jak prezes MZK Andrzej Wadyński informuje o tych ustaleniach załogę – Skąd się wzięły pieniądze – prezydent zmienił sposób waloryzacji naszych umów, paliwo mamy pokryte co kwartał według tego cośmy chcieli, według cen netto, kupujemy w Orlenie po netto, bo na stacjach jest brutto i rząd coś tam nagmerał i jesteśmy do tytuł. I mamy inflację 15,6%. Na to możemy wypłacić do końća roku po 350 zł – informował Wadyński.

 

Prezes MZK nawiązał w tym momencie do tarczy antyinflacyjnej, w ramach której obniżono stawkę VAT do 0% na paliwo. Zyskują na tym klienci indywidualni, przedsiębiorcy narzekają natomiast, że w praktyce płacą jeszcze więcej niż przed tą tarczą, bowiem VAT nie mogą sobie już odliczyć. W tej drugiej sytuacji znalazło się właśnie MZK.

 

-Sorry – mam pieniądze na rachunku, nic nie robię żadnej upadłości nie ma, mam zero, rachunki przychodzą, automatycznie idzie wniosek do sądu, przejmuje sprawę syndyk. To trzeba jasno zrozumieć nie będzie pieniędzy, będzie upadłość spółki – informował załogę Wadyński, który później wspomniał też, że jeżeli tego nie uczyni, to zgodnie z kodeksem spółek handlowych będzie odpowiadał za długi MZK swoim prywatnym majątkiem – Mój apel, jeżeli nie podejmiemy pracy to jest temat zamknięty.

 

W czasie buntu, czyli łącznie 14 dniach, MZK nie otrzymało około 400 tys. dziennie wynagrodzenia za świadczone usługi dziennie, do tego dochodzi ryzyko około 200 tys. kar dziennie za niewywiązanie się.

 

Gdy wybuchł bunt prezes Wadyński mówił, że MZK posiada środki do września, może października i wtedy straci płynność finansową. Czwartkowe ustalenia o zmianie zasad rewaloryzacji cen paliw sprawić mają, że do końca roku MZK ma mieć płynność finansową.

 

– Trzeba podjąć decyzję, a nie stoimy jak nie powiem co. Wyjeżdżamy, albo nie – niech każdy zastanowi się nad tym czy każdy z nas ma rodziny – słyszymy na nagraniu głos jednego z pracowników. Po przedstawieniu informacji przez członków zarządu, załogę zostawiono samą, aby uzgodniła co dalej. Co dalej się nie działo nie wiemy, ale dość szybko (po kilku/kilkunastu minutach)  zapadła decyzja o powrocie do pracy od piątku.

 

Wideo podsumowanie mediacji:
{youtube}hL2D6zkLDC4{/youtube}

 

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”https://www.youtube.com/embed/W5v5rwvaIb4″ title=”YouTube video player” frameborder=”0″ allow=”accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture” allowfullscreen ]