Gdyby zwiększyć liczbę okręgów kto zyska,a kto straci?

W ostatnim czasie pojawiło się sporo spekulacji na temat zmiany ordynacji wyborczej. Publicznie nikt w obozie rządzącym tego jednak nie potwierdza, stąd też trudno mówić o jakimkolwiek konkrecie. Nie mniej jednak Prawo i Sprawiedliwość reformuje swoje struktury, tworząc 100 komitetów okręgowych – struktury w okręgu bydgoskim będą podzielone na okręg bydgoski (północny) i inowrocławski (południowy). Niektórzy uważają, że to wstęp do zwiększenia liczby okręgów do Sejmu z 41 obecnie do 100. Jakby taka zmiana przełożyła się na wynik wyborów?

100 okręgów funkcjonuje już w jednomandatowej ordynacji w wyborach do Senatu. Obecnie w naszym województwie jeden poseł przypada na około 64 tys. wyborców, gdyby tę normę przedstawicielską przełożyć na okręgi wyborcze, wówczas w okręg północny (bydgoski) tworzony przez: Miasto Bydgoszcz, powiat bydgoski, powiat tucholski i powiat świecki, reprezentowany byłby przez 7 posłów. Okręg południowy tworzony przez powiaty: inworocławski, mogileński, żniński, nakielski, sępoleński miałby 5 posłów. Obecny okręg sejmowy obejmujący zachodnią część województwa ma 12 posłów.

 

Gdyby przełożyć wyniki uzyskane przez komitety w wyborach w 2019 roku w poszczególnych powiatach to w okręgu północnym w mandatach byłby remis: po 3 mandaty dla PiS-u i PO oraz 1 mandat dla Lewicy. W okręgu południowym PiS uzyskałby 3 mandaty, PO 2 mandaty. W praktyce w podziale mandatów uczestniczyłyby przy tych wynikach tylko 3 komitety.

 

Porównując tę symulację z wynikami opartymi o funkcjonującą ordynację, o jednego posła więcej zyskuje PiS i PO, Lewica i PSL tracą po jednym mandacie. W obu wypadkach Konfederacja jest poza Sejmem.