Na konferencji prasowej uczestników buntu w MZK, która odbyła się w dniu 27 czerwca wystąpił jeden z liderów Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenia Rozwoju Transportu Publicznego, którego do głosu poprosił organizator konferencji, który w swojej wypowiedzi krytykował władze miasta, za co od protestującej załogi zbierał brawa. Jak się okazuje jest on były pracownikiem MZK, który pracy ostatecznie kierowcą nie został z powodu rażącego incydentu, który zagrażać mógł mieszkańcom.
Na wtorkowej komisji doraźnej Rady Miasta ds. sytuacji wokół MZK Marek Napierała z Solidarności wyraził zdziwienie, że taka osoba przemawiała na konferencji prasowej, bowiem prowadził po Bydgoszczy autobus, nie posiadając prawa jazdy odpowiedniej kategorii. W tamtym okresie miał być na kursie i najwidoczniej chciał sobie ,,potrenować” w ruchu miejskim. Było to możliwe, bowiem inny z kierowców pozwolił mu usiąść za kierownicą. Oboje zostali zwolnieni.
Kujawsko-Pomorskie Stowarzyszenie Rozwoju Transportu Publicznego, jak pisaliśmy już w niedzielę, proponuje zwolnienie 140 pracowników administracyjnych MZK, co pozwoliłoby uzyskać po 1 tys. zł podwyżek dla kierowców i motorniczych – Przychodzi on na twoje zgromadzenie i umysłowych wyzywa – zwracał się napierała do Andrzeja Arndta – On nie ma pojęcia o strukturze firmy, wśród umysłowych liczeni są mistrzowie, dyspozytorzy, magazynierzy, to jest armia ludzi.
– Boli mnie, że tacy ludzie chcą uzdrawiać komunikację – skwitował Napierała.
– Osoba, która przyszła nie powinna zabierać głosu, natomiast nie znałem tej osoby, przyszła jako przedstawiciel stowarzyszenia – odniósł się Andrzej Arndt.
Sprostowanie nadesłane przez Kujawsko-Pomorskie Stowarzyszenie Rozwoju Transportu Publicznego: