Trudno powiedzieć ilu uchodźców z Ukrainy dotarło w ciągu ostatnich dwóch tygodni do Bydgoszczy, dane oficjalne które się pojawiają wyglądają na tak zaniżone, że nie ma sensu nawet do nich się odnosić. Wynika to z kolei z tego, że uchodźcy nie mają obowiązku zgłaszania do jakiego miasta się wybierają. Wraz ze wzrostem uchodźców ich funkcjonowanie będzie coraz większym wyzwaniem dla samorządu.
Wczoraj informowaliśmy, że do bydgoskich szkół uczęszcza 34-dzieci uchodźców. Dane podane przez ratusz w środę mówią już o 92 osobach. Kolejne dni powinny przynosić kolejne skokowe wzrosty.
W ostatnich dniach uchodźcy byli kwaterowani w domach osób chcących udzielić im schronienia. Za taki standard przyjęto osobny pokój dla rodziny, takich miejsca początkowo (zaraz po wybuchu wojny) przygotowano w naszym województwie tysiąc. Według szacunków ratusza, bydgoszczanie za pośrednictwem specjalnego formularza zapewnili 450 miejsc. Powoli ten zasób się jednak wyczerpuje i będzie trzeba uchodźców kwaterować w miejscach zbiorowych – na zlecenie wojewody (państwo pokryje częściowo koszty) na starej hali sportowej Zawiszy Urząd Miasta Bydgoszczy przygotował 150 miejsc dla uchodźców. Warunki są już mniej komfortowe, ale najprawdopodobniej w ciągu najbliższych godzin w Polsce zostanie przekroczone 1,5 mln uchodźców, którzy po 24 lutego przekroczyli granice. Na Zawiszy oprócz miejsc do spania zapewnione będzie wyżywienie.
Do Bydgoszczy przyjeżdża coraz więcej pociągów z uchodźcami, dlatego obok punktu informacyjnego na dworcu Bydgoszcz Główna, żołnierze WOT prowadzą też punkt medyczny, gdzie można od razu po przyjeździe skorzystać z pomocy. W samym punkcie informacyjnym można zobaczyć coraz większy ruch.