Kolejna fala COVID-19 w Polsce się rozpędza, wtorkowe posiedzenie Sejmu zwołane w celu wprowadzenia regulacji prawnych mających na celu skuteczniejsze przeciwdziałanie pandemii zakończyło się fiaskiem. Wicepremier Jarosław Kaczyński dość dobitnie przyznał, że respektowanie obostrzeń w Polsce jest trudne.
– Możliwość egzekwowania różnego rodzaju zobowiązań – przypominam maseczki na uliczkach, czy też nawet w pomieszczeniach jest łagodnie mówić, z różnych względów – nie ma czasu ich teraz omawiać – ograniczona – mówił w debacie sejmowej wicepremier Jarosław Kaczyński, odnosząc się do oczekiwań części opozycji, aby np. wprowadzono skuteczne narzędzia do sprawdzania certyfikatów COVID-owych.
Wypowiedź ta z ust tak ważnego polityka potwierdza tylko, że dzisiaj obostrzenia to są fikcją, bowiem trudno wymusić chociażby maseczki w pomieszczeniach zamkniętych. Jedynie pozostaje liczyć na rozsądek Polaków.
We wtorek Sejm debatował nad projektem który wyszedł z PiS-u, który miał na celu zachęcanie do testowania się przez pracowników raz w tygodniu. Co prawda testy nie miały być obowiązkowe, ale ustawa miała wprowadzać możliwość domagania się odszkodowania jeżeli mielibyśmy uzasadnione podejrzenie, że ktoś nas zaraził, a nie poddał się wcześniej testowi. W debacie pojawił się wniosek, aby ustawę odrzucić już w pierwszym czyaniu. Posłowie Konfederacji jak było do przewidzenia byli przeciwko jakimkolwiek przepisom zaostrzającym przepisy przeciwkoepidemiczne, natomiast pozostałe kluby w tym Koalicja Obywatelska i Lewica domagały się bardziej konkretnych działań, chociażby wprowadzenia sprawdzania paszportów COVID-owych w miejscach publicznych, jak to działało w wielu krajach. Lewica chciała nawet obowiązkowych szczepień.
W PiS rozłam
Projekt odrzucono po pierwszym czytaniu nie tylko z powodu sprzeciwu opozycji, ale też doszło do rozłamu w klubie Prawa i Sprawiedliwości. Odrzucenie projektu poparło aż 24 posłów tego klubu, głównie związanych z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobro, dodatkowo 37 się wstrzymało, a 16 nie wzięło udziału w głosowaniu, choć byli obecni wcześniej.
Bydgoscy posłowie PiS prawie wszyscy poparli projekt Jarosława Kaczyńskiego. Wyłamała się tylko posłanka Ewa Kozanecka, która nie wzięła udziału w głosowaniu.