Na sesji Rady Miasta o sytuacji MZK: Dwugłos lidera związkowego i prezydenta



Szósty dzień nie jeżdżą w Bydgoszczy tramwaje i większość autobusów. Dzisiaj przypada też planowa czerwcowa sesja Rady Miasta, na którą udali się pracownicy MZK. W imieniu pracowników głos zabrał jeden z liderów związkowych Andrzej Arndt.

 

– Na wstępie w imieniu całej załogi przeproszę społeczeństwo za uciążliwości jakie mają – rozpoczął swoje wystąpienie Andrzej Arndt, który następni tłumaczył, że liczył, iż do buntu załogi nie dojdzie, ale z racji tego, że nie był wstanie do piątku od władz miasta uzyskać żadnych konkretów dla załogi, wybuchu strajku w piątek nie dało się powstrzymać – Za chwilę przy tej sytuacji jaka jest, we wrześniu załoga staje przed dylematem skąd wziąć pieniądze – brakuje pieniędzy na pensje, brakuje na paliwo – wyjaśniał Arndt – Nadal wierzę, że w interesie całego społeczeństwa podejmie pan z nami rozmowy.

Związkowiec wyraził na koniec ocenę – Jest pan najgorszym prezydentem od komunikacji miejskiej z jakim funkcjonowałem.

 

Prezydent Rafał Bruski z kolei rozpoczął od podkreślenia, że strajk jest nielegalny, wskazując, że stara się z dnia na dzień uzupełniać komunikację awaryjną, aby niwelować skutki strajku dla mieszkańców. Prezydent wspomniał, że żeby był strajk legalny to musiałby spełniać przesłanki ustawowe, co powinno się rozpocząć od zgłoszenia sporu zbiorowego, a takie zgłoszenie do zarządu MZK wpłynęło dopiero dzisiaj, czyli 6 dni po rozpoczęciu strajku.

 

– W ustawie o finansach publicznych zapisano, że muszę działać gospodarnie – podkreślał prezydent, który wskazał, że ok. 1/4 linii autobusowych obsługuje firma prywatna, która zarabia na tym średnio 18% mniej i jeszcze na tym zarabia – Wasza konkurencja jest tańsza – podkreślił prezydent.

 

Prezydent koszt podwyżki o 1 tys. zł dla pracowników na kwotę 9 mln zł. W jego opinii problemem jest niegospodarna struktura MZK, za którą współodpowiedzialni mają być też inni pracownicy, bowiem uczestniczyli w procedurze wyboru prezesa, który po rozpoczęciu strajku złożył dymisję.

– Łatwo sobie postrajkować, ale to kosztuje – 600 tys. – wskazał prezydent, wyjaśniając, że za każdy dzień postoju MZK nie zarabia kwoty 400 tys. zł oraz naraża się na 200 tys. zł kar z tytułu nie wykonania przejazdu.

Radni PiS zaproponowali powołanie komisji doraźnej, która ma na celu spróbować wyjść z tej sytuacji patowej. Na sesji póki co nie padła żadna konstruktywna propozycja wyjścia ze sporu. Powołanie komisji będzie dzisiaj głosowane, po tym głosowaniu i ukonstytuowaniu jej, napiszemy o tym.

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”https://www.youtube.com/embed/TpZvV9hH_Xc” title=”YouTube video player” frameborder=”0″ allow=”accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture” allowfullscreen ]