Polityk Solidarnej Polski twierdzi, że Polska to państwo z dykty. Czy to zapowiedź regularnej wojny w obozie przed wyborami?

Polityk Solidarnej Polski twierdzi, że Polska to państwo z dykty. Czy to zapowiedź regularnej wojny w obozie przed wyborami?

Za rok odbędą się wybory parlamentarne, które mogą zdecydować o poważnym przetasowaniu na polskiej scenie politycznej na kolejne lata, ale też o konkretnych karierach – obecni parlamentarzyści, którzy nie obronią mandatów mogą wypaść nawet na stałe z polityki, ci co mandaty uzyskają natomiast mogą zabezpieczyć swój byt polityczny. W tej sytuacji nie można wykluczyć, że walka będzie bardzo brutalna, zresztą warto przypomnieć, że już przed trzema laty mieliśmy chociażby sprawę z nagrywaniem jednej z kandydatek.

 

Wiodącą formacją w Zjednoczonej Prawicy jest Prawo i Sprawiedliwość, ale coraz bardziej o swoją pozycję zabiega środowisko ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, które ostatnio przeforsowało bardziej zdecydowany dyskurs rządu wobec Komisji Europejskiej. Nie jest tajemnicą, że formacja Ziobry jest w sporze z premierem Mateuszem Morawieckim.

 

W okręgu bydgoskim Solidarna Polska swojego posła nie ma, niewielką ilością głosów kandydat tej formacji Ireneusz Stachowiak przegrał mandat z posłem Piotrem Królem. Gdyby było na odwrót, to pozycja premiera dzisiaj byłaby jeszcze słabsza.

 

– Polskie państwo w co najmniej kilku przestrzeniach jest wciąż państwem z dykty. Czerwonej dykty, na której wciąż widać tandetną pieczątkę z cyrylicą – pisze z jednym felietonów były poseł Paweł Skutecki, od kilku miesięcy polityk Solidarnej Polski. Tekst poświęcony jest zagadkowej śmierci Andrzeja I. w stolicy Albanii, mowa o słynnym handlarzu bronią od respiratorów, którego polski rząd ścigał na kwotę ponad 8 mln euro. Wiele osób podejrzewa, że ta śmierć mogła być sfingowana, aby właśnie pomóc pozbyć długu za respiratory, zdaniem Skuteckiego jak czytamy – W świecie służb, gdzie nic nie jest takie jakim się wydaje, urzędnicy są jak dzieci we mgle, jak barany do strzyżenia. Są sterowani, wykorzystywani, używani do celów, o których nie mają pojęcia. A służby, które powinny ich chronić, okazują się inicjatorami czy przynajmniej opiekunami tych „złych” – piszęeSkutecki. W obrocie krąży teza, że niby Izdebskiemu miało sprzyjać ABW. Jej powielanie to jednak bezpośredni atak nie tylko na Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale też szefa MSWiA ministra Mariusza Kamińskiego, bliskiego współpracownika szefa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego.

 

Skutecki w Solidarnej Polsce znalazł się dzięki toruńskiemu posłowi Mariuszowi Kałużnemu i Ireneuszowi Stachowiakowi, przechodząc z Konfederacji. Wygląda to zatem tak, jakby były współpracownik Grzegorza Brauna, w ich imieniu, a na pewno za ich cichym przyzwoleniem, atakował Prawo i Sprawiedliwość. Obaj liderzy SP zapewne się wprost nie przyznają do tego, ale nie tak dawno opisywaliśmy, jak jego fundacja dostała z Kancelarii Premiera (warto wspomnieć, że ministrem w KPRM jest bliski współpracownik Ziobry Michał Wójcik), bez konkursu 110 tys. zł na szkolenie uchodźców z Ukrainy, choć jakość prowadzenia kursu budzi kontrowersje, o czym szerzej piszemy – Ponad 110 tys. z wolnej ręki dała Kancelaria Premiera na szkolenia dla Ukraińców, na których wprowadzono ich w błąd.

 

Wspomnieć trzeba też o sprawie koncepcji połączenia bydgoskich szpitali uniwersyteckich, do czego z uporem maniaka brnie rektor toruńskiego UMK. Kilka tygodni temu ten kierunek działań jednoznacznie potępił prezes PiS Jarosław Kaczyński, Skutecki natomiast na antenie TVP3 Bydgoszczy, gdzie regularnie z rekomendacji Kałużnego i Stachowiaka się pojawia, wręcz bronił rektora.

W wyborach samorządowych też było ostro

Warto wspomnieć o kulisach wyboru kandydata Zjednoczonej Prawicy w wyborach na prezydenta Inowrocławia (2018 rok). Rywalizacja toczyła się wokół dwóch nazwisk, wspomnianego Stachowiaka i związanego wówczas z Gowinem Marcina Wrońskiego. Pozycja Wrońskiego znacznie spadła w momencie, gdy postanowiono zrobić w instytucji rolnej którą kierował kontrolę, której wyniki głośno komentowano w Warszawie. Niemal pewne jest, że kontrola była zagrywką polityczną, aby to Stachowiak został kandydatem. Tak się jednak stało, ale pomimo nawet dość dużej aktywności TVP Info w Inowrocławiu, gdzie prezentowano prezydenta Ryszarda Brejzę wręcz jako aferzystę, ten wygrał stanowczo już w pierwszej turze. Dla porównania, w 2014 roku Marcin Wroński jako kandydat obywatelskiego ruchu wszedł do II turze, gdzie różnica między kandydatami wyniosła bardzo niewielką liczbę głosów.