Polska na 123. miejscu w Rankingu Praw Dziecka na świecie 2022

Polska na 123. miejscu w Rankingu Praw Dziecka na świecie 2022

Jak pokazują badania przeprowadzone przez KidsRights we współpracy z Szkołą Ekonomiczną Erasmus i Międzynarodowym Instytutem Badań Społecznych Erasmus, nie mamy powodów do zadowolenia. Organizacja przeanalizowała, w jaki sposób prawa dziecka są przestrzegane na całym świecie oraz w jakim stopniu kraje są zaangażowane w ich poprawę. Wynik? Polska zajmuje w nim dopiero 123 miejsce na 185. przebadanych krajów. Wyżej w rankingu znalazły się takie państwa jak: Kazahstan, Albania czy Iran. Międzynarodowy Dzień Praw dziecka, przypadający na 20 listopada, jest więc okazją do tego, by m.in. przypomnieć dorosłym, o ogromnej roli, jaką pełnią w przestrzeganiu praw najmłodszych. Fundacja Happy Kids, jako organizacja specjalizująca się w opiece nad dziećmi pozbawionymi opieki rodziców biologicznych, zwraca szczególną uwagę na prawa 16. tys. z nich przebywających w domach dziecka.

 

Podczas badania wzięto pod uwagę pięć obszarów tj: „życie”, „edukacja”, „ochrona”, „zdrowie” i „sprzyjające warunki dla praw dziecka”. Całkowity wynik danego kraju został wyliczony na podstawie średniej z każdej kategorii. Polska najgorzej wypadła w obszarze „sprzyjające warunki dla praw dziecka”. W tej kategorii zbadano takie aspekty, jak m.in. dyskryminacja, dostępny budżet czy szacunek dla poglądów dzieci. – Jak pokazuje badanie, w ciągu ostatnich 10 lat nie nastąpił znaczący postęp w poprawie standardu życia dzieci na całym świecie, a sam ranking jest tylko potwierdzeniem tego, co już wiemy od dawna. W obszarze dbania o prawa dziecka mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia – komentuje wyniki badania Aleksander Kartasiński, prezes Fundacji Happy Kids.

 

20 listopada jest więc okazją, by bliżej przyjrzeć się sytuacji dzieci: ich prawom, a także pomyśleć o tym, co my, jako dorośli, możemy dla nich zrobić. Pamiętajmy: dbanie o najmłodszych to nasz obowiązek!: – Przede wszystkim nie wolno nam być obojętnymi. Gdy widzimy, że dzieje się krzywda – reagujmy. Nie pozwólmy na to, by dziecko było pozostawione same sobie. Ono może nie mieć nikogo w domu, kto się za nim wstawi, kto przytuli i pocieszy, pomoże rozwiązać problemy. A czasem bywa jeszcze gorzej. Chodzi mi o takie sytuacje, gdy to rodzic staje się oprawcą. Sygnały przemocy są zawsze, bądźmy na nie wyczuleni – apeluje Aleksander Kartasiński.

 

W 2021 r. Dziecięcy Telefon Zaufania przyjął blisko 39 tys. zgłoszeń́ telefonicznych i przeprowadził ok. 10 tys. rozmów na czacie, a Rzecznik Praw Dziecka interweniował blisko 1500 razy, z czego ok. 7% dotyczyło interwencji w domach dziecka. To pokazuje, jak wiele dzieci nie otrzymuje pomocy i wsparcia w domu i zmuszonych jest do szukania jej „na zewnątrz”.

 

Łamanie praw dzieci z domów dziecka

Jak mówi ekspert Fundacji Happy Kids jeszcze więcej mamy do zrobienia, gdy w grę wchodzi los dzieci przebywających w domach dziecka. – Tam, jak potwierdzają wyniki kontroli NIK, rzadko kiedy dba się o coś więcej niż dach nad głową i jedzenie. Łamane są więc tak podstawowe prawa, jak prawo do rozwoju czy prawo do godnych warunków życia i odpowiedniego poziomu życia. W ubiegłym roku Rzecznik Praw Dziecka podjął aż 100 interwencji w sprawie małoletnich przebywających w domach dziecka. Choć przypuszczamy, że koniecznych było więcej. Ponadto w sporej części z takich placówek wciąż przebywa za dużo dzieci, grupy powyżej 14 osób. A musimy przecież pamiętać, że wg ustawy z 2011 r. w jednej placówce instytucjonalnej nie powinno znaleźć się więcej niż 14 wychowanków. To smutny obraz, kiedy dekada to zbyt mało na wprowadzenie realnych zmian przez rządzących – mówi Aleksander Kartasiński.

 

Od 2012 r., (czyli nowelizacji wyżej wspomnianej ustawy), liczba placówek opiekuńczo-wychowawczych wzrosła niemal dwukrotnie. Jak podają twórcy Raportu Alternatywnego, przygotowanego przez 13 wiodących polskich organizacji rządowych i pozarządowych, tylko częściowo jest to związane z dostosowywaniem się do standardu mówiącego o maksymalnej liczbie dzieci przypadających na jedną placówkę. Wzrost jest również wynikiem otwierania przez powiaty, które dotąd nie miały na swoim terenie instytucji, zupełnie nowych placówek. Ponadto według ustawy o wspieraniu rodzin i pieczy zastępczej, do domów dziecka nie powinny trafiać maluchy poniżej 10. roku życia. Rzeczywistość jest jednak inna. Rocznie do placówek opiekuńczo-wychowawczych przyjmuje się blisko 1800 dzieci nieprzekraczających 10 lat.

 

W Raporcie Alternatywnym możemy również przeczytać: „Rozwój rodzinnej opieki zastępczej jest zbyt wolny i nie odpowiada potrzebom, co więcej, rok do roku spada liczba podmiotów rodzinnej pieczy zastępczej. Zarówno rząd, jaki i samorządy podejmują niewystarczające działania, które mogłyby zmienić sytuację […]”. Dlatego takie organizacje jak właśnie Fundacja Happy Kids próbują działać „na własną rękę”, tworząc rodzinne domy dziecka.

 

 

Rodzinna piecza zastępcza lepsza od instytucjonalnej

Jak wskazuje Fundacja Happy Kids, rozwiązaniem dla złej sytuacji dzieci przebywających w placówkach instytucjonalnych, jest rodzinna piecza zastępcza. – W naszych domach przebywa po 8 podopiecznych, dzięki czemu jesteśmy w stanie do każdego z nich podejść indywidualnie. Opiekę nad nimi sprawują wspaniali rodzice zastępczy, którzy każdego dnia wkładają dużo serca, aby jak najlepiej zadbać o maluchy. Tej miłości nie ma w domach dziecka, bo tam mówimy o opiekunach, którzy pełnią dyżury o wyznaczonych porach – mówi Aleksander Kartasiński i dodaje: – W ciągu naszej dwudziestoletniej „działalności” pod opieką Fundacji znalazło się ponad 200 dzieci. Z 99% z nich mamy kontakt i widzimy, że większość dobrze radzi sobie w „dorosłym” życiu: pracuje, zakłada rodziny. Zaledwie 2% ma trudności z przystosowaniem się do prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. W domach dziecka jest to 10 razy więcej.