– Jak zagłosują na tak, to chce ich zabić – tymi słowami na płycie Starego Rynku Bydgoszczy zwracał się do parlamentarzystów popierających walkę z pandemią Wojciech O., aby potem dodać – Jestem przepełniony radosną nienawiścią i chcę ich śmierci. Poseł Paweł Olszewski zapowiada złożenie zawiadomienia do prokuratury, w związku z zapowiedzią pozbawienia życia. Pojawiają się też głosy zdziwienia, że policja nie zareagowała.
O Wojciechu O. głośno zrobiło się po 11 listopada, gdy w Kaliszu był organizatorem marszu o wydźwięku antysemickim. Po tym marszu został zatrzymany i postawiono mu zarzuty, jednocześnie sąd zdecydował o jego 3-miesięcznym areszcie. W niewyjaśnionych publicznie okolicznościach po kilku tygodniach zniesiono z niego ten środek zapobiegawczy, co pozwoliło mu najpierw nawoływać swoich zwolenników do Bydgoszczy na sobotnią manifestację (29 stycznia) oraz uczestniczyć w niej, gdzie trzymając kija w ręku groził parlamentarzystom śmiercią – To jest kij na poselski ryj – mówił.
– Nie może być zgody na takie słowa – odnosi się do sprawy prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski – Będę domagał się informacji o podejmowanych działaniach Policji podczas zgromadzenia.
Szczegółowych wyjaśnień od policji domagać się będzie też partia Razem.
{youtube}pIOFYHybBYE{/youtube}
Aktualizacja:
Po godzinie 14 zespół prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy poinformował nas, że materiały zabezpieczone podczas sobotniego zgromadzenia przekazano prokuraturze w celu podjęcia ewentualnych dalszych działań.
Tłum skandował i życzył śmierci
Zachowanie Wojciech O. to jedna kwestia, ale druga sprawa to zachowanie kilkudziesięciu osób, które brały udział w zgromadzeniu. Tłum po skandalicznych słowach swojego lidera skandował m.in. ,,śmierć, śmierć, śmierć”, wcześniej zapowiadając wobec innych osób, z których poglądami się nie zgadzają, że ,,będą wisieć”.
Nie pierwszy incydent O. w Bydgoszczy
W maju po manifestacji zorganizowanej przez diasporę Białoruską na Starym Rynku w Bydgoszczy, przeciwko reżimowi Łukaszenki, Wojciech O. miał zaatakować jednego z Białorusinów gazem, wychwalając jednocześnie Aleksandra Łukaszenkę i Władimira Putina, czym chwalił się w internecie. Śledztwo w tej sprawie prowadzi wciąż prokuratura, przy udziale Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.