Prezes MZK poda się do dymisji – spółka znalazła się w pacie

Prezes MZK poda się do dymisji – spółka znalazła się w pacie

Prezes MZK Piotr Szałkowski złoży  w środę rano dymisję z funkcji, wczoraj informowaliśmy, ze do dymisji podał się wiceprezes Paweł Czyrny. Oboje w zarządzie zasiadali zaledwie kilka tygodni, ich dymisja oznacza, że plan wyjścia spółki na prostą się nie powiódł. Jesteśmy zatem w pacie. Wtorkowe rozmowy w ratuszu nie przyczyniły się do jego rozwiązania.

 

Zanim Szałkowski został prezesem to musiał w ramach procedury konkursowej zaprezentować swój plan restrukturyzacji Miejskich Zakładów Komunikacyjnych. Po objęciu funkcji podjął się restrukturyzacji, nie udało się mu jednak wypracować porozumienia z miastem co do nowej wieloletniej umowy na przewozy.

 

Szałkowski, jak się nieoficjalnie dowiadujemy, dymisję chciał złożyć już we wtorek, z ratusza poproszono go jednak na rozmowy. Spotkanie wtorkowe jak się dowiadujemy zakończylo się fiaskiem, dlatego prezes Szałkowski w środę rano złożyć ma dymisję.

 

Ratusz chciał zawrzeć z MZK umowę do końca 2031 roku, czyli na okres jaki w ramach przetargu część linii przejmie prywatna spółka Mobilis. Obecnie obowiązująca umowa pomiędzy MZK i miastem obowiązywać będzie do końca grudnia. Kwestią sporną jest jednak wysokość zapłaty za jeden przejechany kilometr – ratusz zaproponował o 10% wyższą niż oferta Mobilisu w przetargu. Według władz MZK to zbyt mało, aby firma mogła wyjść na prosto z uwagi na wzrost cen spowodowanych inflacją, która w 2023 roku w stosunku do 2022 roku przekroczyć ma 8 mln zł.

 

Prezydent proponował zawarcie MZK umowy tymczasowej na pół roku, a następnie powołanie arbitrażu, aby wypracować wieloletnią umowę od połowy przyszłego roku. Członkowie zarządu – prezes i wiceprezes – nie nie widząc szans na przeprowadzenie swojego planu restrukturyzacyjnego złożyli dymisję. Formalnie funkcje pełnić będą jeszcze dwa tygodnie, w tym czasie trzeba mimo wszystko wypracować tymczasową umowę, bowiem na dzisiaj nie wiadomo ile od 1 stycznia MZK otrzyma za przejechany kilometr.

 

NSZZ Solidarność, które dążyło od wakacji do wypracowania nowej wieloletniej umowy, nie chce firmować ostatnich wydarzeń, przewodniczący Leszek Walczak stwierdza jedynie krótko, że nie dziwi się członkom zarządu, którzy podjęli tak radykalne kroki.