Przeliczyli się ci co liczyli, że komisja Rady Miasta przyniesienie przełom w sprawie strajku w MZK



W piątek rozpoczęła funkcjonowania specjalna komisja doraźna ds. strajku w MZK Rady Miasta Bydgoszczy, która powołana została na termin 14 dni. Dzisiejsze posiedzenie trwało ponad 4 godziny, ale nie przyniosło żadnego przełomu, stąd jeżeli ktoś liczył na to, że ona przyniesie jakiś przełom to mógł się mocno rozczarować. Kolejne posiedzenie planowane jest na poniedziałek albo wtorek, wtedy radni mają zapoznać z dokumentami o które zawnioskowała komisja, przyjąć plan pracy (dzisiaj się to nie udało), a następny etapem będzie spotkanie z delegacją strajkujących.

Zakładając, że radni ze strajkującymi spotkają się dopiero najszybciej we wtorek albo w środę, to nie jest to raczej optymistyczny sygnał dla bydgoszczan. Tym bardziej, że poza radnymi Joanną Czerską-Thomas oraz Justyną Polasik, nikt z członków specjalnie na wskazywał, że trzeba w pierwszej kolejności skupić się na przywróceniu funkcjonowania komunikacji miejskiej.

 

Sam zakres komisji o którą wnioskowali radni PiS ma skupić się na zbadaniu, czy w polityce dotyczącej nadzoru właścicielskiego nad MZK prezydenta Rafała Bruskiego nie było błędów.

 

Prezydent spotka się z liderem Solidarności

Przed południem opublikowaliśmy rozmowę z liderem NSZZ Solidarność Regionu Bydgoskiego Leszkiem Walczakiem, w której Solidarność odcięła się od tej formy protestu, jednocześnie popierając oczekiwania podwyżek dla całej załogi MZK (nie tylko dla kierowców).– Po spotkaniu Komisji Międzyzakładowej MZK z zarządem spółki w czerwcu, w połowie czerwca, była deklaracja zarządu, że będzie przedstawiona analiza i propozycje podwyżek wynagrodzeń na początku lipca, bo zarząd potrzebuje czasu by do końca czerwca przygotowań informację i analizę ekonomiczną na ile jest możliwe podniesienie wynagrodzeń wszystkim pracownikom i tego uzgodnienia się trzymamy – tłumaczył Walczak.

 

Prezydent Rafał Bruski, który uczestniczył w pierwszej części posiedzenia komisji, po przeczytaniu tej wypowiedzi na Portalu Kujawskim skontaktował się z Walczakiem – Rozmawiałem z nim osobiście, potwierdził on, że czeka na sposób procedowania zgodny z prawem, a więc zgodny z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych – wyjaśniał prezydent – Będziemy się na bieżąco informacjami wymieniać, szukając rozwiązania zgodnego z prawem, zgodnego z ekonomią dla dobra tych pracowników, którzy uważają, że zarabiają za mało. (…) Przewodniczący Walczak powiedział, że od tej formy protestu się odżegnuje, co nie oznacza, że odżegnuje się od roszczeń podniesienia wynagrodzeń. Nie rozmawialiśmy aż tak szczegółowo i umówiliśmy się na spotkanie.

 

Próba zalegalizowania strajku

Dzisiaj (30 czerwca) Związek Zawodowy Pracowników Komunikacji Miejskiej, któremu przewodniczy Andrzej Arndt formalnie złożył spór zbiorowy do MZK, czyli dzisiaj rozpoczyna się w świetle prawa spór zbiorowy, którego finałem zgodnie z ustawą może być strajk generalny. W ubiegły piątek rozpoczęło się od niezapowiedzianego strajku, stąd też opinie, że jest to strajk nielegalny. Kluczowe pytanie jakie dzisiaj się może pojawić jest takie, czy strona strajkująca jest gotowa cofnąć się, czyli wrócić do pracy, jednocześnie prowadząc normalne rokowania o podwyżkach.

 

Walczak w rozmowie z nami mówił, że trzy przed rozpoczęciem strajku związkowcy, czyli zarówno Andrzej Arndt, który reprezentował na komisji strajkujących oraz przedstawiciel Solidarności spotkali się z prezesem Andrzejem Wadyńskim, wówczas zarząd MZK miał zapowiedzieć, że na początku lipca przedstawi wyliczenia o możliwej wysokości podwyżki. Szczegółowo to spotkanie Arndta na komisji zapytała wiceprzewodnicząca Joanna Czerską-Thomas, na co Andrzej Arndt odpowiedział – Ja te dokumenty widziałem – potwierdził związkowiec. W tym roku pracownicy oczekiwali 560 zł podwyżki, w kwietniu (z wyrównaniem od stycznia) otrzymali 210 zł, spotkanie z ubiegłego wtorku dotyczyło natomiast pozostałych 350 zł – Jeżeli wymaga się sytuacja spod kontroli organizacji związkowej to pracownicy sami decydują, ja nie znałem nawet postulatów – tłumaczy Arndt. W piątek rano, gdy pracownicy nie wyjechali na trasy kwota żądania z 350 zł wzrosła do 1 tys. zł.

 

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”https://www.youtube.com/embed/lrZ8Q73OJrg” title=”YouTube video player” frameborder=”0″ allow=”accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture” allowfullscreen ]