Dorota Halaburda to niewidząca sympatyczka KOD-u, od środy do soboty w ramach swojego buntu koczowała na placu przed bydgoskim biurem Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Gdańskiej, także w nocy, zabrała bowiem ze sobą śpiwór – Stoję dla wnuków – głosiło hasło na jej potykaczu.
Nie był to jednak do końca samotny protest, bowiem przez te dni pojawiały się osoby związane z KOD-em, Obywatelami RP oraz Strajkiem Kobiet, aby dochować jej towarzystwa. Jednym z głównych powodów jej protestu był sprzeciw wobec działaniom ministra odpowiedzialnego za edukację Przemysława Czarnka. Osoby zainteresowane mogły napisać do niego list ze swoim sprzeciwem i wrzucić do specjalnej urny, która towarzyszyła ,,buntowi Doroty”. Akcja pisania listów do ministra Czarnka jest akurat ogólnopolska.