Rzecznik ZDMiKP odsyła niezadowolonych pasażerów do sądów. A sądy już zabierały w tym przedmiocie głos



Fot: Bartosz Bieliński

Od nowego roku w bydgoskim transporcie publicznym obowiązuje nowy rodzaj biletów – 20 minutowy za 3 zł. Bilety czasowe funkcjonują w Bydgoszczy już od wielu lat, teraz mamy jednak dość krótki czas, stąd też istnieje duże ryzyko, że korek lub inna sytuacja losowa na drodze mocno pokrzyżują nasze plany. Nasuwa się ciekawe pytanie – co będzie jak nasza podróż potrwa np. 23 minuty i dojdzie do kontroli?

Sprawę porusza portal Expressu Bydgoskiego, który zapytał Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, o taką teoretyczną sytuację – Awaria tramwaju czy autobusu, kroki to sytuacje losowe. Gdy pasażer skasuje bilet 20-minutowy, a zamierza komunikacja jechać dłużej, powinien skasować kolejny bilet lub zapłacić za dalszy przejazd aplikacją – odpowiada Expressowi Tomasz Okoński, rzecznik ZDMiKP.

 

Skasowanie kolejnego biletu to wydatek kolejnych 3 zł, co wydaje się patrząc na logikę absurdalne, gdy bilet normalny pozwalający dojechać do przystanku końcowego kosztuje tylko 3,80 zł, natomiast bilet 60 minutowy 4,80 zł, a tutaj wydać mamy 6 zł za niespełna 40 minutową przejażdżkę. Nie ma formalnie bowiem możliwości, gdy podróż się wydłuża zaktualizowania biletu 20 minutowego o 80 groszy.

 

Dalej Okoński dla Expressu stwierdza – Jak w każdym wypadku, także i w tym pasażer może odwoływać się do sądu, powołując się na przykład na fakt niewywiązania się przewoźnika z umowy na przejazd w określonym czasie.

 

Daje tym samym do zrozumienia, że to czy pasażer w 20 minut zdąży to jest problem pasażera. Sprawia to, że korzystanie z biletów czasowych staje się swego rodzaju hazardem.

 

Sąd w Legionowie wydał wyrok w podobnej sprawie

Autobusy i tramwaje w Bydgoszczy jeżdżą według rozkładów, które pozwalają nam nie tylko dowiedzieć się kiedy na danym przystanku możemy się spodziewać autobusu, ale też o której godzinie dojedzie na kolejne przystanki. W rozkładach przyjmuje się tolerancję plus-minut 3 minut rozbieżności.

 

W listopadzie 2013 roku z biletu 20-minutowego skorzystał mieszkaniec Legionowa pod Warszawą – o godzinie 16:30 wsiadł do autobusu, który powinien zakończyć podróż o godzinie 16:42 – podróż powinna zająć zatem 12 minut. Podróż się wydłużyła, a o godzinie 16:52 miała miejsce kontrola w wyniku której ukarano go za brak ważnego biletu. Mieszkaniec mandatu nie przyjął i odmówił zapłaty, dlatego sprawa trafiła do sądu.

 

Powód był zobowiązany wykonać umowę przewozu z przystanku G. do przystanku S. w czasie określonym 15 minut z opóźnieniem 3 minutowym daje to 18 minut czyli do godziny 16.45 licząc od godziny 16.27 – ocenił w wyroku (sygn. akt: I C 1834/14 ) Sąd Rejonowy w Legionowie – Gdyby przewoźnik wykonał umowę zgodnie z regulaminem czyli nie spóźnił się i dojechał do przystanku S. zgodnie z umową – regulaminem i rozkładem jazdy do godziny 16.42 – 16.45 to pozwany nie zapłaciłby żadnej opłaty dodatkowej, bo miał ważny bilet do godziny 16.50.

 

Dalej sąd wyraźnie stwierdza – Pozwany nie może ponosić ujemnych następstw nieprawidłowości w działaniu przewoźnika z powodu opóźnień w przewozie przez przewoźnika. Publikując regulamin oraz rozkład jazdy powód określa warunki na jakich umowa została zawarta.

 

Domaganie się sprawiedliwości przed sądem to jednak zawsze stres i konieczność wyłożenia pieniędzy na koszty sądowe. Dlatego też większość osób zapewne ustąpi i albo skasuje drugi bilet, płacąc za 20-paro minutowy przejazd 6 zł. Zapewne znajdą się też tacy, którzy gdy tego nie zrobią i dostaną ponad 200 zł kary, po prostu ją zapłacą. Nie oznacza jednak, że to jest sprawiedliwe, czego przykładem jest wyrok Sądu Rejonowego w Legionowie.