Na początku czerwca zastępca prezydenta Michał Sztybel wyzwał na debatę ministra Łukasza Schreibera, debata miała dotyczyć wpływu rządowych reform podatkowych na finanse samorządów. Na konferencjach prasowych jedna strona twierdzi, że Bydgoszcz jest na tym stratna, druga że nawet zyskała. Debata miałby pozwolić skonfrontować oba poglądy, mamy lipiec i do niej nie doszło.
Minister Łukasz Schreiber dość szybko dał do zrozumienia, że chętnie weźmie udział w debacie, ale z prezydentem Rafałem Bruskim, czyli szefem Sztybla. Zaproponował on, aby głównym organizatorem debaty było TVP Bydgoszcz, co było pewne, że ratusz odbierze to jako warunek zaporowy, bowiem telewizja publiczna nie jest traktowana jako niezależne medium. Prezydent Rafał Bruski odpowiedział na to z kolei propozycją debatowania ze Schreiberem, ale na sesji Rady Miasta wyznaczając od razu mu termin i godzinę. Ta propozycja z kolei przez Schreibera mogła zostać odebrana jako zaporowa – a dlaczego, to napisze o tym dalej.
Wraz z Gazetą Wyborczą i Metropolią Bydgoską zaproponowaliśmy obu politykom, aby zorganizować debatę na neutralnym terenie np. na jakiejś uczelni wyższe, bez faworyzowania jakiegokolwiek medium. Schreiber w swoim wpisie zasugerował, że jak prezydent Bruski nie chce w TVP to może być to teren uczelni wyższej, tym samym pokazując, że mu na takiej debacie mimo wszystko zależy.
Prezydent Rafał Bruski podtrzymał natomiast swoje stanowisko, że debata powinna odbyć się na sesji Rady Miasta, wskazując, że obecni przy niej powinni być radni jako organ stanowiący Miasta Bydgoszczy. Na ostatniej sesji o finansach nawet dyskutowano, ale z uwagi na to, że była to debata prezydenta z radnymi, mieliśmy dużo politykierstwa, z którego mieszkańcy żadnej wiedzy nie wyniosą. Radę Miasta trudno na dzisiaj uznać też jako miejsce neutralne, gdy prezydium jest zdominowane przez koalicję rządzącą, a opozycja nie ma nawet jednego wiceprzewodniczącego.
Zważając na to, że pomysł na tę debatę wyszedł z ratusza oraz na to, że minister Łukasz Schreiber poszedł na ustępstwo co do miejsca i formuły debaty, to bez rozpoczęcia merytorycznej dyskusji o finansach, prezydent strzela gola samobójczego do własnej bramki.
Wciąż mam nadzieję, że do takiej debaty mimo wszystko dojdzie, dlatego do sprawy warto wrócić we wrześniu, już po wakacjach.