Na razie nie zanosi się, aby strajk kierowców i motorniczych MZK dobiegał końca. Dzisiejsza sesja Rady Miasta, z udziałem pracowników MZK, zakończyła się awanturą między radnymi, powołano też komisję doraźną, która ma w ciągu 14 dni próbować tę patową sytuację rozwiązać. O komisję doraźną wnioskowali radni Prawa i Sprawiedliwości, ale jak się przyjrzeć jej zakresowi pracy, to skupia się on głównie na badaniu, czy prezydent Bydgoszczy ponosi winę w sprawie strajku. Taki zakres nie musi sprzyjać szybkiemu rozwiązaniu sporu.
Dyskusja o sytuacji wokół MZK rozpoczęła się między reprezentującym związki zawodowe Andrzejem Arndtem oraz prezydentem Rafałem Bruskim. Więcej o tej debacie można przeczytać – Na sesji Rady Miasta o sytuacji MZK: Dwugłos lidera związkowego i prezydenta
W dyskusji między radnymi nie padły żadne konstruktywne pomysły, poza powołaniem wspomnianej komisji, co do której celowości powołania była zgodność między radnymi, ale dochodziło do utarczek słownych między radnymi do tego stopnia, że Rada Miasta wśród protestujących nie zbudowała poważania.
Radni PiS w swoim projekcie wskazali głównie na potrzebę rozliczenia prezydenta z obecnej sytuacji, komisja miałaby też nadzorować wdrażanie przez ZDMiKP komunikacji zastępczej – To jest tak jakby Inspekcja Transportu Drogowego kontrolą zapewniała wyższe wynagrodzenia dla kierowców – ocenił radny Jakub Mikołajczak z Koalicji Obywatelskiej – Radny wnioskodawca chce się zajmować kontrolą, a teraz trzeba szukać na szybko rozwiązania.
Na czele komisji doraźnej stanie radny Marcin Lewandowski, wiceprzewodniczącą została wybrana radna Joanna Czerska-Thomas.
Kilka godzin obrad nie przyniosło jednak żadnego przełomu, stąd też nie przyniosła ona żadnej perspektywy szybkiego zakończenia strajku.