Sprowokował Łukaszenkę podczas gospodarskiej wizyty w fabryce. Dzisiaj Bydgoszcz stała się jego domem



Sprowokował Łukaszenkę podczas gospodarskiej wizyty w fabryce. Dzisiaj Bydgoszcz stała się jego domem

W sierpniu 2020 roku przez Białoruś przeszła fala protestów w związku ze sfałszowanymi wyborami prezydenckimi, które utrzymały władzę Aleksandra Łukaszenki. W tamtym okresie przez media przeszło nagranie jak podczas gospodarskiej wizyty w Mińskiej Fabryki Ciągników Kołowych pojawiły się głosy niezadowolenia niektórych pracowników oraz jak Łukaszenka groził jednemu z pracowników Andrejowi. Jego historia okazuje się bardzo ciekawa.

Andreja wielu mogłoby nazwać kibolem, ewentualnie ultrasem, był sympatykiem Torpedo Mińsk, jeździł na mecze, zdarzały się mu też graffiti. Przemówienie Łukaszenki część pracowników słuchała z uwagą, ale byli też pracownicy wyrażający swoje niezadowolenie i solidarność z protestującymi przeciwko sfałszowanym wyborom. Z tłumu pojawił się też do Aleksandra Łukaszenki okrzyk – zastrzel się.

 

W internecie popularne było nagranie z telefonu komórkowego jak Łukaszenka podchodzi do grupy niezadowolonej – Nie martw się. Nie pobiję cię, to nie w moim interesie. Ale jeśli mnie sprowokujesz, okrutnie się z tobą rozprawię. Bądź mężczyzną, jest was cały tłum, a ja tylko jeden. Odłóż telefon – zwrócił się do Andrieja. Pojawiły się informację, ze wkrótce robotnik został zatrzymany przez białoruskie służby.

 

Historia ma dalszy bieg

O dalszym losie Andrieja niedawno pisał brytyjski ,,The New Statesman”. Robotnik faktycznie został zatrzymany, na komisariacie spędził około 10 godzin. Z uwagi na dużą liczbę zatrzymań – trwały bowiem masowe protesty – został chwilowo zwolniony z aresztu. Od razu wraz z rodziną pojechał w kierunku granicy z Ukrainą, skąd później udali się do Polski. Podróż na samą Ukrainę trwała 6 godzin. Obecnie dowiadujemy się, że mieszka w Bydgoszczy, która nazywa drugim domem.

 

Andrej przyznaje, że wielu białoruskich ultrasów zaangażowało się w protesty przeciwko reżimowi. Jak przyznaje walka z reżimem sprawiła, że kibice zmężnieli.