„Stanie z boku do niczego nie prowadzi”



„Stanie z boku do niczego nie prowadzi”

Na łamach portalu Naklo24.pl ukazał się wywiad z radnym wojewódzkim Jerzym Gawędą, który przedstawia punkt widzenia Prawa i Sprawiedliwości w sporach samorządów z rządem.

 

Naklo24.pl: Samorządowcy podkreślają, że ich rola jest umniejszana, że coraz więcej zadań jest na nie scedowane, a to obciąża budżety samorządów. Pojawia się problem z jednoczesnym spełnianiem oczekiwań mieszkańców, a z drugiej wykonywaniem zadań, które zleca rząd. Co pan uważa na ten temat?

Jerzy Gawęda: To jest narracja polityczna, typowa negacja. Samorządy mówią, że są niezależne, ale jak się okazuje to bazują na środkach budżetowych, przekazywanych centralnie. Nawet podatki, z których korzystają, są to podatki które powinny wpływać do kasy państwa, a władza centralna się w ten sposób dzieli. To dotacje, subwencje na każdą dziedzinę. Za każdymi działaniami idą środki pieniężne. Opozycja w ten celowy sposób próbuje kreować taki obraz i wracamy ponownie do polityki. Otóż, środki, które Polska powinna dostać zostały zablokowane i to na wniosek opozycji. To nie jest blokada na wniosek kogoś innego. Uważają, że wszystkie środki na rozwój państwa nie są wystarczające, a z drugiej strony blokują dostęp do nich. To typowa walka polityczna i to nie jest prawda, że jak są zadania to nie idą za nimi środki. Oczywiście, możemy mówić o tym czy są wystarczające. Na tym jednak polegała reforma administracyjna państwa, że środki które trafiają do samorządów, żeby ich moc nabywcza była wyższa. Dlaczego samorządowcy tak zwanej opozycji nie występują do własnych władz politycznych i nie apelują i nie domagają się żeby te władze przestały blokować środki, które się Polsce należą na rozwój? Z samorządem jestem związany od 1998 roku, od pierwszej kadencji powiatowej i doskonale znam te mechanizmy i tryby. Patrzę też na opozycję, w obszarach naszego województwa. Opozycja ma mentalność, że chciałaby rządzić, ale na zasadzie, że inni będą za nią pracować a ta sama stanie w blasku fleszy. Ten problem uwidocznił się przy samorządach. W czasie kryzysu mówią, że nie będą się włączać w dystrybucję i zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego i że to ich nie obchodzi, niech mieszkańcy zamarzają. To nieodpowiedzialne. To pokazuje także, że profity polityczne dla opozycji są ważniejsze aniżeli dobro ich obywateli, których sami powinni przecież reprezentować i dbać o ich interesy.

 

Małymi krokami zbliżają się wybory, w tym samorządowe. Czy przyniosą one znaczące zmiany?

To bardzo złożony problem. Tam gdzie nawet wygrywa prawica, czy siły niepodległościowe pojawia się problem, bo te samorządy i tak są zbudowane z przeniesienia struktur i ludzi z tamtej epoki. To powoduje, że są zmuszone zarządzać jednostkami samorządowymi w których są zatrudnione wyłącznie osoby w tym na kierowniczych stanowiskach, które politycznie są ich przeciwnikami. Nie ma równowagi społecznej. Jeżelibyśmy dokonali analizy socjologicznej danego ratusza to wyjdzie nam w tym obrazie, że mamy do czynienia tylko z jedną opcją polityczno-ideologiczną, liberalna-lewacką. To jest problem reformowania samorządów. Wybory to są pieniądze. Społeczeństwo nie ma tych środków finansowych, ono nie jest w stanie zbudować struktur, żeby mogło być partnerem. Dlatego przewaga tych ludzi z tamtego okresu jest tak duża. Nie spodziewam się wielkich zmian, które nastąpiłyby po wyborach. Mówię tu o zmianach strukturalnych jakościowych. Chyba że wydarzyłoby się na scenie politycznej coś takiego, co by ją wywróciło ale w obecnych warunkach tego nie dostrzegam. Chciałbym, żeby społeczeństwo faktycznie było gospodarzem swojego terenu. Podam przykład nakielski. Mamy bunt danej społeczności. Mówimy na przykład o Paterku, mieszkańców którzy przeciwstawiają się pewnym działaniom samorządu dotyczących ich życia. Co się dzieje? Wydawałoby się, że normalna władza powinna posłuchać, rozpocząć dialog. A właściwie wszystko zostało zneutralizowane, ich inicjatywy w zarodku zostały zburzone. Ta społeczność została wyizolowana, nie ma dialogu, nie ma zmian, byli potraktowani jako zło, jako ci, którzy nic nie rozumieją i powinni siedzieć cicho. Przykład jednak pokazał, że społeczeństwo potrafi się zmobilizować, podjąć dialog i przeciwstawić się złym decyzjom samorządu. Jak widzimy, kiedy pozostałe części są uśpione, bardzo szybko można te działania zdławić. Podobne mechanizmy od lat działają w Inowrocławiu itd. Na dzisiaj samorządy w dużej części to grupy interesu ludzi, którzy są przeniesieni z poprzedniej epoki i stworzyli sobie oazy własnego funkcjonowania. W wielu gminach samorządy to najwięksi pracodawcy. To potężna maszyna, są gminne spółki, w powiatach szpitale, a to moc gospodarcza. Dla wielu firm jest to rynek na utrzymanie, a w takim przypadku żadna nie zadrze z samorządem, bo to może doprowadzić ją do bankructwa. Mówimy o potężnych mechanizmach, jakie w swoich rękach mają samorządy na podporządkowanie sobie różnych grup społecznych czy biznesowych. To ogromne narzędzia, które samorządy posiadają i co widać z premedytacją z nich korzystają.

 

Jaka będzie pana zdaniem przyszłość samorządu i jego relacji z rządem?

Konieczne są reformy, stworzenie równowagi, żeby cały przekrój społeczny miał szansę w tym uczestniczyć. Obecnie, samorządy są wciągnięte w walkę przez partie polityczne. Duże opozycyjne ugrupowania polityczne wciągają te ośrodki samorządowe, na które mają wpływ, które podlegają pod nich – w tę grę polityczną. To mechanizm pokazania, że Polska się sypie, rozwala, że rząd nad niczym nie panuje. Jest to próba pokazania Europie, tej Europie która jest nam nieprzychylna, że rząd nie ma już poparcia, że społeczeństwo na samym dole nie popiera rządu. Nie oszukujmy się, Bruksela to obserwuje i za sprawą polityków opozycji jest przekonywana, że obecny rząd sobie nie radzi. To niebezpieczne mechanizmy ponieważ dla uzyskania swoich politycznych korzyści opozycja podporządkowuje państwo Polskie wprowadzając je pod dyktat innych państw. To jest taka współczesna „targowica” tylko w białych rękawiczkach i kołnierzykach. Opozycja ma własne interesy i podejmuje świadomie działania osłabienia państwa polskiego i podporządkowania go głównym państwom Unii, a w ten scenariusz został wpisany samorząd. To jest próba sprowadzenia Polaków i pozostałych narodów tej części Europy do roli siły roboczej. W tym nieszczęściu, które się dzieje na Ukrainie mamy szansę uporządkowania państwa, zbudowanie podstaw pod odbudowę gospodarki, gdyż inwestycje, które Polska poczyniła w tym okresie szczególnie w armie pozwoli to pozyskać dla gospodarki nowoczesne technologii. Daje to nam szansę na stanie się poważnym gospodarczo państwem. To, w jaki sposób będą samorządy funkcjonować, w jakim kierunku pójdą nie jest zależne od nich. Będzie mało samorządów, które będą się chciały wyrwać spod takiego zarządzania. Myślę, że większość przyjmie tę politykę, którą ich mocodawcy zaproponują.

 

Czyli uważa pan, że nie będzie zmian na lepsze?

Będzie to zależało od społeczeństwa, od tego jak Polacy zachowają się w wyborach do parlamentu. To będą kluczowe wybory. To będą wybory decydujące o tym, czy mamy suwerenność, czy będziemy jej pozbawieni. Czy godzimy się na osłabianie państwa polskiego za chwilową miseczkę, czy sprawiamy, że najważniejszą wartością dla nas, dla Polaków jest niezależność? W mojej ocenie granice i ramy, w których my jako Polska możemy zawierać różnego rodzaju traktaty, sojusze są w ramach państwa niepodległego. Tę granicę wyznaczyły minione pokolenia, miliony pomordowanych Polaków, którzy przelewali krew i oddali życie za walkę o niepodległość na przestrzeni kilkunastu wieków. Przekroczenie tej granicy jest już zdradą. Nie mamy innej możliwości. Jeżeli reformatorskie niepodległościowe siły wygrają, to jest szansa, że się to zmieni i te zmiany pójdą w samorządzie. Będzie potrzeba gruntownych zmian, reform strukturalnych państwa, które to uporządkują. Niedopuszczalne jest, że w takich sprawach kiedy mamy bardzo poważne zagrożenia zewnętrzne, wewnętrzne opozycja toczy walkę nie z rządem polskim, ale z państwem polskim. To ma bardzo poważne znamiona zdrady. Państwo nie może być bezsilne w takich sytuacjach jak jest obecnie, musi reagować. To nie jest gra na planszach, to jest gra często życiem społeczeństwa i jego bezpieczeństwem. Nasza historia jest naznaczona brutalnie krwią mordowanych, którzy ginęli za Ojczyznę. To nie jest zabawa, a to co wyprawia opozycja dążąc do porządkowania i osłabienia państwa jest niedopuszczalne. To się nie dzieje od dzisiaj.

 

Co mogło mieć na to wpływ?

Główne tak zwane opozycyjne siły polityczne na szczeblu centralnym w okresie wojny na Ukrainie działają bardzo aktywnie na szkodę państwa polskiego osłabiając go na każdym poziomie. Nie zawahano się włączyć w ten proces samorządu. Widać jak na dłoni włączenie w ten proces różnych grup lewackich aktywistów, których rolą jest destabilizowanie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej czy obecnie rosyjskiej. Trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z aktywistami na usługach rosyjskich, których celem jest destabilizować państwo polskie. Za kryzys energetyczny odpowiada opozycja, odpowiada PO, PSL, to one destabilizowały próby zbudowania niezależności energetycznej. Przez długie lata uczestniczyłem w budowaniu systemu podziemnego magazynowania, systemu dla szeroko pojętych węglowodorów, który mógł zbudować potężną bazę dla kraju i dla tej części Europy. Niestety, ten system był celowo demontowany, niszczono infrastrukturę krytyczną. Osobiście przez wiele lat byłem agresywnie atakowany. Wszystko przez brak odpowiedzialności tych sił politycznych. To nie jest tak, że te siły polityczne nie mają funkcjonować. Na tym polega demokracja, że one powinny być, ale muszą być odpowiedzialne. Dawałoby to gwarancję ochrony społeczeństwa i rozwijałoby je gospodarczo. Czeka nas bardzo poważna reforma państwa. Jest nadzieja, że Europa Środkowo-Wschodnia zorganizuje się i będzie przeciwwagą do normalnego dialogu w Europie. Wtedy dopiero Europa ma szansę być razem. Inaczej inne państwa zaczną się odwracać. Mam nadzieję, że społeczność lokalna zacznie się bardziej przyglądać temu, co się dzieje i racjonalnie podejmować decyzje. Stanie z boku do niczego nie prowadzi.