Relacje polsko-ukraińskie na pewno nie są łatwe za sprawą trudnej historii, chodzi przede wszystkim o okres Wołynia, który dla wielu Polaków wywołuje wciąż bolesne emocje. W Bydgoszczy nie brakuje miejsc pamięci nawołujących do Wołynia. W obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę ten temat przestał mieć znaczenie.
– Nowe pokolenia zapominają o często trudnej wzajemnej historii. Są nastawione na przyszłość i właśnie tą przyszłość chcemy budować – powiedział na wiecu odbywającym się na bydgoskim Starym Rynku, w dniu rosyjskiej inwazji, były radny, historyk i socjolog dr Stefan Pastuszewski, który od wielu lat pracuje w Bydgoszczy z mniejszością ukraińską – Ukraińcy są narodem pracowitym, kulturalnym, bardzo serdecznym – chwali tę nację.
I choć we wzajemnych relacjach ta sprawa nie została zamknięta, to w obliczu straszliwej wojny, którą wywołała Rosja Putina stracił na znaczeniu. Trudno bowiem winić uchodźców (starsi ludzie zazwyczaj zostają w Ukrainie) o wydarzenia z lat 40-tych, na długo zanim przyszli na świat.
Wołyń narzędzie propagandy
Nie jest natomiast tajemnicą, ze Wołyniem gra Kreml, próbując ożywiać spory polsko-ukraińskie. Taka gra prowadzona jest od wielu lat. Gra Wołyniem ma na celu przede wszystkim budowania wśród Polaków negatywnego wizerunku Ukraińców, a pośrednio uzyskania wśród części Polaków milczącej zgody dla Rosji na prowadzoną inwazję. Póki co to jednak się nie udaje, bowiem w przestrzeni internetu nie pojawia się zbyt wiele treści próbujących grać trudną przeszłością, a jak już się pojawiają, to spotykają się ze stanowczą reakcją innych internautów.