Czy bydgoska Lewica doczeka się zmiany pokoleniowej?

Czy bydgoska Lewica doczeka się zmiany pokoleniowej?

Za nami gorący tydzień w Sejmie, ale właściwie za kilka chwil czekają nas kolejne wybory, tym razem samorządowe, których atmosfera rozkręci się tuż po Sylwestrze. W Bydgoszczy na dzisiaj nie znamy jeszcze nawet kształtu okręgów wyborczych, które przejdą gruntowną przebudowę za sprawą zmniejszenia liczby radnych do 28 (z powodu zmniejszenia populacji). W kuluarach już się toczą dyskusję o tym jakby miały wyglądać listy, szczególnie napięta sytuacja robi się na Lewicy.

Obecnie Nowa Lewica ma w Radzie Miasta trzech radnych: Anne Mackiewicz, Kazimierza Drozda i Zdzisława Tylickiego. Dwa pierwsze nazwiska to już weterani bydgoskiego samorządu, Tylicki jest najkrócej, w tej kadencji zasłynął próbą podniesienia radnym uposażeń, bardziej jest zatem reprezentantem ,,kawiorowej lewicy”, niż odmłodzonego ruchu kojarzonego czy to z Robertem Biedroniem, czy nawet bydgoskim wicepremierem Krzysztofem Gawkowskim.

 

Średnia wieku powyżej 68 lat

Ostatnie notowania Nowej Lewicy, a także wyniki wyborów z października nie są dla tej formacji zbyt optymistyczne, do tego stopnia, że Nowa Lewica może nie zdobyć nawet jednego mandatu. Bardzo trudno będzie poprawić istniejący już stan posiadania, czyli trzech radnych. Zakładając, że wzorem poprzednich list wyborczych, miejsca biorące trafią się tej trójce, będzie to oznaczało właściwie brak szans na wejście do samorządu młodszych pokoleń działaczy lewicowych. Gdyby obliczyć średnią wieku tej trójki radnych to mamy ponad 68 lat, czyli jest już przekroczony wiek emerytalny.

 

Jedna ze słownikowych definicji ,,leśnych dziadków” wskazuje, że są to osoby starsze wiekiem, które trwając na stanowiskach blokują awans przedstawicielom młodszego pokolenia. To na bydgoskiej lewicy jest mocno widoczne od dawna. Teraz sytuacja może być jednak gorętsza, bowiem ostatnie przyciągnęły do struktur dość sporo młodych działaczy, którzy jeżeli taki system będzie dalej się utrzymywał, mają niewielkie szanse zaistnieć w samorządzie.Jest natomiast sporo działaczy młodego pokolenia, którzy mogliby wnieść jakiś świeży powiew – chociażby Karolina Kozłowska, która uzyskała dość dobry wynik w wyborach do Sejmu, czy Michał Wysocki, albo aktywny w tematach samorządowych Daniel Kaszubowski.

 

Razem się już buntuje

Bydgoska Nowa Lewica od wielu lat tworzy w Radzie Miasta koalicję z Koalicją Obywatelską, przy czym formacja z którą związany jest prezydent Rafał Bruski ma większość nawet bez lewicy. Nowa Lewica w ramach koalicji zyskała stanowisko wiceprezydenta i kilka mniej istotnych stanowisk, w zamian za bezkrytyczne poparcie.

 

Tematów spornych jakie pojawiają się między radnymi i wiceprezydentem, a młodszym pokoleniem lewicy jest jednak coraz więcej, chociażby ocena funkcjonowania komunikacji miejskiej i polityki miasta w tym zakresie. Partia Razem wprost krytykuje też wydawanie przez ratusz swoich mediów.

 

Razem pójdzie samo do wyborów?

Blokowanie miejsc mających szansę na mandat przez starszych działaczy może doprowadzić do startu młodych działaczy związanych z partią Razem Adama Zandberga osobno. Dzisiaj spekuluje się, że Nowa Lewica może nie wystawić nawet swojej listy, ale wystartować z list Koalicji Obywatelskiej, w takiej sytuacji mogłaby się stworzyć przestrzeń do wybicia się listy Razem.

 

Nie można też wykluczyć, że Nowa Lewica nie wystawi kandydata na prezydenta, od razu popierając Rafała Bruskiego. To również byłaby okazja dla Razem dla wystawienia swojego kandydata.