Na czas wyborów lewica schowała samochód radnego. Po wyborach znowu czuje się vipem

Na czas wyborów lewica schowała samochód radnego. Po wyborach znowu czuje się vipem

Kilka razy pisaliśmy o tym, że radny Zdzisław Tylicki, który nie ma problemów z samodzielnym poruszaniem się, parkuje pod ratuszem na miejscu oznaczonym symbolem osoby niepełnosprawnej, choć ratusz w odpowiedzi na interpelacje innego radnego stwierdził, że osoby niepełnosprawne co do zasady nie mają przywileju wjeżdżania pod ratusz. W tej zagmatwanej sytuacji wynika jedno jasne – taki przywilej przypada radnemu Nowej Lewicy Zdzisławowi Tylickiemu, który od osób niepełnosprawnych odróżnia się tym, że jest radnym wybranym z listy lewicy.

W maju pokazaliśmy absurdalną sytuację jak radny Tylicki po zaparkowaniu pod ratuszem, paradował po schodach ratusza z wielkim kartonem pączków, które niósł na spotkanie z szefem Nowej Lewicy Włodzimierzem Czarzastym. Po tamtych zdarzeniach uznano, że szkodzi to wizerunkowi formacji, dlatego radny przestał parkować pod ratuszem do czasu wyborów parlamentarnych. Jesteśmy już jednak po wyborach, a radny wrócił do starego nawyku.

 

Widocznie słaby wynik Nowej Lewicy w okręgu bydgoskim, bo w samej Bydgoszczy liczba wyborców lewicy skurczyła się prawie o 1/3 – ubyło ok. 10 tys. wyborców. Gdyby ten wynik przełożyć na Radę Miasta to Nowa Lewica nie uzyskałaby żadnego mandatu.

 

Wprowadzone w 2014 roku przepisy, które ograniczyły liczbę wydawanych kart miały na celu sprawienie, że miejsca zarezerwowane dla niepełnosprawnych będą bardziej dostępne dla osób faktycznie mających duże problemy z przemieszczaniem się, spada bowiem prawdopodobieństwo, że zajmie je osoba która bez takiego przywileju sobie poradzi. Zamieszanie wokół radnego Tylickiego sprawiło, iż ratusz przyjął stanowisko, iż zwykli mieszkańcy, nawet jeżeli jeżdżą na wózku inwalidzkim nie podjadą pod ratusz, wyjątkiem jest natomiast jeden radny.