Nie można wykluczyć, że jesienne wybory zamiast rozstrzygnięcia przyniosą dłuższy kryzys polityczny (analiza)

Nie można wykluczyć, że jesienne wybory zamiast rozstrzygnięcia przyniosą dłuższy kryzys polityczny (analiza)

Do wyborów parlamentarnych, których terminu jeszcze nie znamy, pozostały już tylko tygodnie, emocje polityczne wśród Polaków są coraz bardziej gorące, na dzisiaj trudno jednak wskazać jednoznacznie ich faworyta. Nie można jednak wykluczyć scenariusza, a w mojej opinii jest on nawet bardzo prawdopodobny, że zamiast rozstrzygnięcia wybory przyniosą kryzys polityczny, z którym będziemy borykać się miesiącami.

 

Patrząc na sondaże, to mamy na scenie politycznej dwa duże bloki i jeden mniejszy, czyli Konfederacje – czyli obóz Zjednoczonej Prawicy oraz tzw. opozycję demokratyczną (wielu publicystów używa tego zwrotu), na dzisiaj wyraźnie widzimy jednak, że żaden z tych bloków nie jest wstanie uzyskać samodzielnej większości, wszystko wskazuje, że jeden z nich wygra ale niewielką liczbą mandatów. Wówczas do większości będzie potrzebna Konfederacja, teoretycznie łatwiej z nią byłoby zbudować koalicję PiS-owi, ale nie można traktować tego jako pewnik. Gdyby nikt nie zdecydował się budować rządu z Konfederacją wówczas pozostaje scenariusz rządu mniejszościowego, który miałby jednak ograniczone możliwości rządzenia lub przedterminowe wybory. Przykład Izraela pokazuje, że taki kryzys polityczny może trwać nawet latami, tam bowiem od 2019 roku już kilkukrotnie miały miejsce przedterminowe wybory, ten kryzys w pewnym sensie trwa do dzisiaj, bo po jesiennych wyborach co prawda zbudowano koalicje, ale decyzje wymuszane przez koalicjantów łamiące praworządność doprowadziły do masowych protestów.

 

Niewiele się zmienia między obozami

Mamy zatem na dzisiaj Polskę podzieloną na dwa obozy i wyborców Konfederacji, jak pokazują sondaże z ostatnich miesięcy pole manewru jest tutaj niewielkie. Jeżeli nie dojdzie do bulwersującego skandalu, wówczas większych zmian nie będzie. Ostatnio co prawda widzimy zwiększoną aktywność Donalda Tuska i faktyczny wzrost znaczenia Platformy Obywatelskiej, ale co też zauważa wielu politologów, czy specjalistów od sondaży, dzieje się to kosztem Polski2050-PSL-u oraz Lewicy, jeżeli ta tendencja się utrzyma, to może to doprowadzić nawet do tego, że któraś z tych formacji, albo obie znajdą się pod progiem.

 

Kilka dni temu zajmujący się sondażami Marcin Palade przedstawił dzisiejsze sondaże w podziale na mandaty w kilku scenariuszach. Zakładając, że wszystkie te formacje wchodzą do parlamentu to wybory wygrywa opozycja demokratyczna z 216 mandatami w stosunku do 194 PiS-u. Konfederacja ma jednak 49 mandatów, zatem nikt nie ma większości.

 

Niewejście Polski2050 wraz z PSL-em do Sejmu sprawi już, że posiadanie PiS wzrośnie do 200 mandatów, a opozycji zmaleje do 205, Konfederacja dysponowałaby 54 mandatami, czyli znowu mamy pat. Bez Lewicy PiS ma 196 mandatów, opozycja 210, a Konfederacja 53. Znowu pat. W sytuacji, gdyby zarówno Polska2050 z PSL i Lewica nie przekroczyli progu, to stosunek spada do 204 do 201 dla opozycji, przy 54 głosach Konfederacji.

 

Zanosi się zatem na w pewnym sensie ustawione już wcześniej wybory przez polaryzację, ale tak naprawdę widzieliśmy to już w 2020 roku, gdy wybieraliśmy prezydenta RP. Był widoczny wyraźny podział na zwolenników Dudy i Trzaskowskiego, gdzie jednak ludzie raczej byli do swojego wyboru przekonani i specjalnego wpływu na ich wybory kampania wyborcza nie miała.

 

Sytuacja w okręgu bydgoskim

W 2019 roku w 12 mandatowym okręgu bydgoskim PiS zdobył 5 mandatów, opozycja natomiast 7 (4 KO, 2 Lewica i PSL). Od kilku miesięcy sondaże Palade wykazują, że zmienia się jedynie tyle, że Konfederacja odbiera jeden mandat PiS-owi, dochodzi też do przetasowań pomiędzy partiami tworzącymi opozycję demokratyczną, ale jest to bez wpływu na rozstrzygnięcie czy wygra PiS, czy opozycja demokratyczna.

 

Patrząc na badania to jedyny możliwy ruch to pomiędzy PO na rzecz PiS, czyli może się zdarzyć, że PiS utrzyma status quo z 2018 roku, a opozycja będzie stratna jeden mandat przez Konfederację. Chyba, że któraś ze stron z powodu jakiegoś skandalu wyraźnie straci.

 

Nudne wybory?

Patrząc na te wszystkie dane można wyjść z założenia, że czeka nas nudna kampania, choć w przekazie kandydatów zapewne takowa nie będzie, to jednak wszystko pokazuje, że walka nie będzie zacięta o zwycięstwo. Bój będzie jednak zacięty, ale z innych powodów, bo jak dzisiaj mamy 5 posłów PiS, to jedna z tych osób przynajmniej znajdzie się poza Sejmem, będzie zacięta walka aby pozostać w parlamencie przez konkretnych posłów. Podobna sytuacja będzie w opozycji demokratycznej, bo tutaj próg wyborczy oznacza być albo nie być dla konkretnych nazwisk.