Nie wiemy co się stało w Zamościu, ale sprawę komentuje już świat

Fot: Żandermeria Wojskowa

Fot: Żandermeria Wojskowa

Od środy wieczora w mediach przewija się temat obiektu latającego, który spadł na lasy w okolicach Zamościa (gmina Szubin) kilkanaście kilometrów od centrum Bydgoszczy. W zasadzie wiemy niewiele poza tym, że sprawę bada prokuratura, natomiast o sprawie huczy w zagranicznych mediach – zarówno z zachodu, jak ze wschodu.

,,Military object’ found in forest linked to Polish air defence tests” – to tytuł jednej z najważniejszych agencji prasowych na świecie Reutersa. Agencje prasowe zajmują się dostarczaniem treści dla mediów, zatem dzięki tej depeszy, ta informacja dotrze do trudnej do oszacowania ilości mediów. Z tego anglojęzycznego tytułu wynika, że najprawdopodobniej przyczyna tego zajścia są testy polskiego systemu bezpieczeństwa ,,air defence tests”, to co prawda jak na razie tylko spekulacje, głównie redakcji RMF FM, ale w przypadku braku oficjalnej narracji państwa, taki przekaz poszedł właśnie w świat.

 

Francuska agencja Associated Press również wspomina o tej sprawie, ale bardzo oszczędnie, informując jedynie, że spadł pocisk i że prokuratura wyjaśnia sprawę. AP wspomina przy tym, że polskie służby są w stanie gotowości, co odbiorcy mogą również interpretować jakby ten pocisk przyleciał zza wschodniej granicy.

 

Temat najbardziej jednak interesuje media ze wschodu. Według nieoficjalnych ustaleń RMF FM najprawdopodobniej spadł pocisk, na którym były napisy w języku rosyjskim. Przy tej okazji powstała teoria, że mogły pochodzić one z myśliwców MIG-29, które Polska ma przekazać Ukrainie. Jedna z tez jest taka, że pocisk mógł spaść podczas ćwiczeń z udziałem ukraińskich pilotów, bowiem docelowo Polska chce przekazać MIG-29 Ukrainie. Taką tezę sugeruje swoich odbiorcom jedna z ważniejszych rosyjskich agencji prasowych Interfax. W tym przekazie mówi się głównie, że wydarzyło to się pod Bydgoszczą.

 

Ukraiński Telegraf z kolei wskazuje, że szczątki pocisku znaleziono w pobliżu miasta siostrzanego Krzemieńczuka.

 

Z uwagi na bardzo oszczędne informacje polskich władz o tej sprawie nie wiemy prawie nic, poza tym, że coś spadło i na miejscu pojawiło się wojsko. Przestrzeń publiczną, nie tylko tą lokalną i krajową, ale też międzynarodową, zdominowały przypuszczania i teorie.