Pisanie anonimowych i obraźliwych komentarzy to perfidne tchórzostwo



Pisanie anonimowych i obraźliwych komentarzy to perfidne tchórzostwo

Kiedyś zjawisko pisania anonimowych komentarzy było powszechniejsze, pojawienie się socjalmediów gdzie o anonimowy profil trudniej oraz nowych regulacji prawnych, które wymagają od wydawców większej odpowiedzialności ograniczyło je. Wciąż jednak są osoby, często publiczne, które myśląc, że są anonimowe, niekiedy z fikcyjnego konta, biorą udział w tym tchórzliwym procederze.


Nie będą to jednak jakieś moje rozważania filozoficzne, bowiem ciekawa sprawa będzie się toczyć przed Sądem Rejonowym w Toruniu. Toczy się ona z prywatnego aktu oskarżenia redaktora Radia PiK Michała Zaręby, o którym na jednym z toruńskim portali ukazał się komentarz o treści: ,,Zaręba to hiena medialna. Wstyd, że w PiK tacy pracują”. Policja badając zawiadomienie ustaliła, że komentarz napisano z mieszkania Marka Żydowicza, czyli właściciela Camerimage. Sprawa jest zatem ciekawa również z tego powodu, bowiem wokół Camerimage w naszym regionie zawsze było dużo emocji. Samo stwierdzenie skąd napisano komentarz to za mało, aby obwinić o to konkretną osobę, zapewne w sądzie usłyszeć będzie można ciekawe teorie, natomiast na pewno jest to już teraz niewygodne wizerunkowo dla Żydowicza.

W tej sprawie wydaje mi się, że nawet nie chodzi, aby dążyć do ukarania kogoś, bo gdyby mnie ktoś nazwał ,,medialna hieną” bym się nie obrażał, ale ujawnienie tożsamości osoby, która napisała to myśląc, że jest anonimowa, to ogromny wstyd.

 

Złudna anonimowość

Wiele osób pisze komentarze anonimowe myśląc, że jest anonimowa, ten przykład pokazuje, że jest to złudne, bowiem nie jest wielkim problemem ustalenia skąd pisano komentarz, a gdy robimy to ze smartphone ustalić jego właściciela. Sam od czasu do czasu otrzymuje wpisy próbujące podważać zaufanie do mnie – żeby nie było uważam, że każdy ma prawo w demokracji do takich opinii, ale niech ma odwagę robić to pod swoim nazwiskiem, a nie w ramach fake kont. Jak widać droga do ustalenia ich autorów wcale nie byłaby trudna, a potem mógłby być wstyd.

 

Wspomnieć trzeba, że w regionie znamy wiele historii, gdzie osoby publiczne brały udział w takiej dziecinadzie. Kilka lat temu w Inowrocławiu na sesji Rady Miejskiej radni dzielili się ustaleniami policji, co i z jakiego nicku pisał danych radny. Wtedy to w praktyce nie było żadnej opcji politycznej bez winy, bowiem wyszedł z tego większy proceder. Zostając jednak przy Inowrocławiu, nie tak dawno temu dowiedzieliśmy się, że komentarze obrażające działaczy opozycji pisane były z mieszkania byłej naczelnik w Urzędzie Miasta.