Polska scena gier komputerowych nie ma się czego wstydzić, ale kapitał jest problemem



Polska scena gier komputerowych nie ma się czego wstydzić, ale kapitał jest problemem

Za nami III edycja BluGameShow, która w piątek i w sobotę odbyła się na Immobile Łuczniczce, w czasie tego wydarzenia doszło do debaty poświęconej temu, na ile polskie studia produkujące gry mogą rywalizować ze światowymi gigantami, gdy wartość firm z tej branży liczona jest już w miliardach.

Ostatnie lata pokazały, że polskie produkty mogą się przebić, czego przykładem jest studio CD Projekt Red ze światowym bestsellerem w postaci Wiedźmina 3, ale też chwalonym CyberPunkiem, doczekał się ostatnio kolejnego dodatku.

 

– Pod kątem jakości nie ma problemu, że odstajemy od światowej czołówki, główną różnicą między rynkiem polskim, a światowymi gigantami to jest kapitał, to jest duży problem – ocenia Krzysztof Wirszyło, bydgoszczanin od długich lat związany z branżą gier, niegdyś pracujący w czasopiśmie ,,Świat Gier Komputerowych”, które redagowane było z Bydgoszczy – Ta różnica najbardziej blokuje rozwój polskiego gamedevu w stosunku do zachodu. Kapitał jest potrzebny, aby zbudować dobry zespół.

 

Wirszyło wskazywał, że studia zajmujące się tworzeniem dużych gier liczą przeszło 200 pracowników, niekiedy jest to nawet 500 osób – Żeby opłacić taki zespół przez kilka lat, gdy się tylko inwestuje, głównie produkcja gier to są bardzo duże zarobki, potem idzie owszem dużo zarobić.

Wskazywał on, że najbardziej znane polskie marki jak CD Projekt Red czy Techland zaczynały od zupełnie czegoś innego, mając inne dochody, zdecydowały się spróbować w produkcji gier.

 

Wartość CD Projekt Red szacuje się na około 15 mld zł, studio Techland zostało przejęte przez Chińczyków za 6 mld zł, są to zatem marki o bardzo dużej wartości – Najlepszym ambasadorem polskiego producenta jest Elon Musk, który mówi, że jest wielkim fanem tych gier – ocenia Radosław Wika z Gdańskiego Parku Naukowo-Technologicznego – Sony zgłosiło się do CD Projekt, jeden ze współwłaścicieli powiedział, że nie są na sprzedaż, ale pytanie jak długo.

 

– Naszą przewagę jeżeli chodzi o polski rynek jest dostęp do wykwalifikowanej siły roboczej, osób które są kreatywne i w miarę tanie – uważa Wika.

 

Dzisiaj szansę mają też małe studia, czy nawet jednoosobowe

Ostatnie lata pozwoliły na rozwijanie się też niskobudżetowych gier, dzięki chociażby tzw. wczesnemu dostępowi, czyli instytucji, gdy gracze finansują twórcę w okresie twórczym – Mamy taką sytuację, że żyjemy w czasach całkowitego przełomu twórczości – jeszcze 10-15 lat temu rządziły rynkiem wielkie korporacje, nie było takiej instytucji jak wstępny dostęp, silniki takie jak enginy na których tworzy się gry kosztowały na jedną platformę 0,5 mln dolarów, a bez tego nie dało się tworzyć gry – wyjaśnia Piotr Pieńkowski, wykładowca z bydgoskiego UKW, w przeszłości związany ze Światem Gier Komputerowych czy innym bydgoskim czasopismem CyberMycha.

 

Rynek poszedł w kierunku ewolucji i dzisiaj silniki jak Unreal czy Unity są udostępniane twórcom za darmo, a dopiero gdy zarobią powyżej 100 tys. dolarów muszą oddawać procent od dochodów.