Prokuratura kieruje akt oskarżenia w sprawie śmiertelnego potrącenia hulajnogą elektryczną



We wrześniu przy ulicy Wojska Polskiego, nieopodal Mostu Uniwersyteckiego 38-letni kierujący hulajnogą elektryczną potrącił 52-latke, która w stanie krytycznym trafiła do szpitala, gdzie kilka dni później zmarła. Było to pierwsze tego typu zdarzenie w Bydgoszczy, które nakazywało zadać publicznie pytania o kwestie bezpieczeństwa.

Śledczy ustalili, że do zdarzenia doszło na ścieżce rowerowej, na którą kobieta wkroczyła. Biegli ustalili, że kierujący pojazdem poruszał się znacznie za szybko, zgodnie z przepisami maksymalna prędkość to 20 km/h, ekspertyzy biegłych sugerują, że mógł on jechać nawet 40 km/h, ale dokładne ustalenie tej prędkości jest wręcz niemożliwe. Prokuratura postawiła zarzut niemyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co przewiduje się karę od 6 miesięcy do nawet 8 lat więzienia. O winie i jej stopniu zadecyduje już sąd.

 

Problem bezpieczeństwa jest

Tamto zdarzenie naocznie pokazało nam, że problem bezpieczeństwa jest realny. Ostatnio było głośno o referendum we Francji, w którym mieszkańcy zdecydowali, że od jesieni nie będzie można w stolicy Francji prowadzić wypożyczalni hulajnóg, pozostaną jedynie te prywatne, co powinno zmniejszyć na tężenie.

 

Różnica pomiędzy Polską a większością krajów zachodnich jest taka, że tam infrastruktura rowerowa jest budowana na poziomie jezdni, w Polsce natomiast popularne stało się projektowanie traktów rowerowych oddzielonych od części pieszej chodnika, ten trend dominuje też w Bydgoszczy. Sprawia to, że rowerzyści mogą czuć się bezpieczniej, bo nie mają obok siebie samochodów, ale mniej bezpieczni są już piesi.

Działająca w Bydgoszczy wypożyczalnia zapewnia na swoich stronach internetowych, że jej hulajnogi mają blokadę prędkości maksymalnej na poziomie 25 km/h, czyli przekroczenie przepisów dotyczących prędkości jest możliwie niewielkie.