Obecnie około 75% miejskich linii autobusowych obsługuje należąca do Miasta Bydgoszczy spółka MZK, pozostałe około 25% do końca 2031 roku będzie obsługiwać firma Mobilis, która wygrała przetarg. Brak porozumienia co do zasad współpracy z MZK w najbliższych latach sprawia, że prezydent rozważa zmianę zasad i wybór przewoźników dla całego miasta, bez gwarantowania z góry MZK.
Faktem bezspornym jest, że MZK wymagają restrukturyzacji, bowiem dzisiaj ta firma rynkowo jest niekonkurencyjna. Plan ratusza był taki, aby od 1 stycznia zawszeć wieloletnią umowę z MZK obowiązującą do końca 2031 roku, czyli na ten sam czas, co będzie obowiązywać umowa z Mobilisem. Ten zamiar się nie udał, bowiem nie udało się z MZK zawrzeć porozumienia co do wysokości zapłaty jakie poniesie miasto za każdy przejechany kilometr, co było jedną z głównych przyczyn podania się poprzedniego zarządu do dymisji.
Ratusz proponował stawkę o 10% większa niż zaoferował w przetargu Mobilis, propozycja poprzedniego zarządu MZK to 21,3% więcej. Strony nie były wstanie dojść przed końcem roku do porozumienia, dlatego zawarto tymczasową aneks do starej umowy, na mocy której MZK jeździ do końca lutego. Na środowe nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Bydgoszczy prezydent Rafał Bruski dał do zrozumienia, że skory zgodzić się w latach 2023 i 2024, aby była to stawka o 14,6% większa od Mobilisu, natomiast od 2025 roku już 10% wyższa. Jako alternatywny wariant prezydent stawia zgodzenie się na stawkę o 21,3% wyższą, aby MZK miało dwa lata wyższych wpływów na przeprowadzenie restrukturyzacji, ale wówczas ogłoszony zostałby przetarg na pozostałe 75% linii, w którym wyłoniono by firmy, które będą jeździły od 2025 roku. W praktyce MZK mogłoby stracić w takim wypadku nawet całe linie.
Nowy prezes zaczyna urzędowanie
Od 10 stycznia obowiązki prezesa przejął Piotr Bojar,, który będzie musiał się do tych propozycji ratusza, po zapoznaniu się z sytuacją finansową MZK, wkrótce odnieść. Z tego też powodu na razie przełomu nie ma w tej sprawie.