W połowie maja jako jedyni w Bydgoszczy (celowo sprawdziłem) opublikowaliśmy kolejny apel Pracodawców Pomorza i Kujaw o pilne odblokowanie środków z Krajowego Programu Odbudowy, bo tych pieniędzy bardzo potrzebuje polska gospodarka – Pozbawieni środków z KPO polscy przedsiębiorcy, w tym skupieni w naszym związku, pomimo swojej niezwykłej żywotności, woli przetrwania i kreatywności, tracą dystans do swoich konkurentów z zagranicy i to nie tylko do tych zachodnich, ale nawet do czeskich, słowackich rumuńskich, bułgarskich czy z krajów bałtyckich, z którymi z powodzeniem do tej pory konkurowali.
Problemy, które blokują wykorzystanie tych środków stworzyli sami politycy, dzisiaj z uwagi na spolaryzowaną scenę polityczną i sposób uprawiania polityki odkręcenie tego nie jest takie proste. Możnaby teraz przypomnieć zapowiedzi z końcówki roku ze strony rządu, że zaraz te środki będą, mamy już czerwiec, a do pozyskaniach ich zrobiło się dalej niż było.
Z jednej strony mamy przedsiębiorców, którzy chcą konkurować na arenie międzynarodowej. Sukcesy mogą odnosić jednak jedynie przedsiebiorstwa zarządzane przez fachowców, na wolnym rynku nie ma miejsca na ludzi najogólniej mówiąc mówiąc przypadkowych. Po drugiej stronie mamy polityków, którzy żyją z podatków tych pierwszych, jak wynika z moich obserwacji coraz rzadziej mogą się poszczycić realnymi sukcesami, ale coraz częścią poprzez zajmowanie się sobą nawzajem i kłótnie, utrudniają funkcjonowanie innym. KPO jest tego koronnym przykładem. Od wielu lat obserwuję politykę i takiego poziomu ludzi nazwijmy to z przypadku, co potrafią zrobić jedynie awanturę to nie było jeszcze. Jak spojrzymy jednak na funkcjonowanie biznesów, gdzie przecież konkurencja jest ważnym elementem, tam jednak zbudowanie consensusu, czy chociażby wspólnego kierunku działania idzie znacznie łatwiej, czego przykładem jest powyższy wspólny apel w sprawie KPO – bo firmy nie mają barw politycznych, a domaganie się od polityków uruchomienia funduszy z KPO wynika z racjonalnej sytuacji ekonomicznej, a takowej coraz bardziej klasie politycznej zaczyna brakować.
Zanim przejdę na szczebel polityki krajowej, to nawiąże do debaty o KPO na Radzie Miasta Bydgoszczy, w której okazało się, że mamy dwóch geniuszy. Jeden nazywa środki z KPO, ogólnie wszelkie europejskie ,,judaszowymi srebrnikami”, drugi próbował coś opowiadać, że samo podnoszenie tego to zdrada ojczyzny. Obaj w pełni utrzymują się z pracy w instytucjach publicznych i diety radnego. Przedsiębiorcy, gdy takie rzeczy widzą, to na początek odechciewa się wszystkiego, bo pracuje się całe dnie, ponosi ogromną odpowiedzialność, po to aby dołożyć w podatkach na utrzymanie osób, które przychodzą na obrady jak do teatru (nie napisze złośliwie o cyrku) odstawić swoje przedstawianie. Niech ktoś wskaże z ostatnich 6 miesięcy w bydgoskim samorządzie jakiś spór, który faktycznie toczył się o coś? A nie tylko dla pokrzyczenia i poawanturowania się. Mi to trochę przypomina XVIII wiek, gdy tego typu hucpy były na początku dziennym i skończyło się to upadkiem Rzeczypospolitej.
Wróćmy jednak do skomplikowania spraw z Krajowym Programem Odbudowy, pod koniec ubiegłego roku zapowiadano przełom, który ma przynieść nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która byłaby dla Brukseli pierwszym krokiem wycofywania się z negatywnych zmian w wymiarze sprawiedliwości. Ustawę w połowie stycznia przyjął Sejm RP, a ostatecznie uchwalona na początku lutego. Prezydent Andrzej Duda ustawę postanowił przekazać do Trybunału Konstytucyjnego, a ten do dzisiaj nie potrafi się zebrać, bo jest targany zewnętrznym sporem – jedni uznają prezes TK, inni członkowie nie uznają. Zmiany jakie rząd wprowadzał w funkcjonowaniu TK również budziły kontrowersje, także międzynarodowe, dzisiaj widzimy, że w praktyce umożliwiły doprowadzenie do jego paraliżu, bowiem granica między niezależnością sędziów TK od klasy politycznej została całkowicie zatarta.
Jak się to wszystko złoży do kupy to widzimy ogromny bałagan, który stworzyli politycy, który jest teraz trudno posprzątać. Nie ułatwi jednak tego spolaryzowana scena polityczna, bowiem każde ustępstwo w dyskursie może być wykorzystywane jako wspomniana zdrada za judaszowe srebrniki. Pod tym względem możemy mówić wręcz, że mamy do czynienia z kryzysem politycznym.
Bez środków z KPO polska gospodarka będzie się rozwijać wolniej niż z tymi środkami, a że inne państwa z tego korzystają, to zapewnienie równych szans powinno leżeć w naszym interesie narodowym. Póki co jednak ugrzęźliśmy w sporach o te symboliczne judaszowe srebrniki.