Za kilka miesięcy możemy wejść do internetu, ale o Bydgoszczy znajdziemy, albo zachwalające ratusz i atakujące rząd publikacje z nowego kuriera ratuszowego Bydgoszcz Informuje, z racji tego, że treści redagują urzędnicy, nikt nie odważy się poruszyć tematów niewygodnych dla prezydenta, alternatywą będą mogły być natomiast publikacje z portalu TVP, gdzie będzie można negatywnie poczytać o ratuszu i prezydencie, a w reportażach dotykających błahych spraw będzie pojawiać się obowiązkowo komentarz posła partii rządzącej. Publikacji wyważonych specjalnie nie będzie, publikacje śledcze (niezależne) będą gatunkiem ostatecznie wymarłym. Nie będzie już czegoś takiego jak społeczna kontrola władzy.
Dzisiaj opisany przeze mnie scenariusz wyda się wielu abstrakcyjny, ale internet ma to do siebie, że pamięta. Ten tekst również może zostać zapamiętany i za kilka lub kilkanaście miesięcy będzie można do niego wrócić. Działam na bydgoskim rynku medialnym przeszło 10 lat, przez co dostrzegam znacznie więcej niż politycy, ale też widzę jak wygląda sytuacja w innych mediach. Redakcje, które nie mają za sobą środków publicznych, przez co są niezależne ograniczają swoje funkcjonowanie. Może tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale prędzej czy później będzie to widoczne, chociażby poprzez niepokazanie ważnych rzeczy, bo kadrowo redakcja nie była wstanie. Redakcje będą znikać lub redukować swoją aktywność. Również Portalu Kujawskiego nie ominą ograniczenia, pytanie jednak w jakim stopniu, bowiem nie można wykluczyć nawet całkowitego zniknięcia z rynku – w okresie świątecznym dzięki nam mogliście się dowiedzieć, że ukraińscy radni Krzemieńczuka zaapelowali do prezydenta Ukrainy o przyznanie Bydgoszczy wysokiego odznaczenia Miasta Krzemieńczuka – z monitoringu mediów zagranicznych najprawdopodobniej będzie trzeba zrezygnować. Tak samo ograniczyć materiały multimedialne, to dzięki naszej kamerze przed dwoma laty cała Polska dowiedziała się (nasz materiał wykorzystywały inne media, łącznie z telewizjami), że policjant zaatakował posłankę, gdyby jej nie było, sprawa nie zyskałaby takiego echa.
Dzisiaj nie ma klimatu do inwestowania w niezależne media w Bydgoszczy, dlatego prywatne media będą przegrywać z nierówną konkurencją wydawaną za pieniądze publiczne. Winę za to co się dzieje ponoszą politycy wszystkich opcji. Politycy mają bowiem słabość taką, że dla utrzymania władzy są wstanie poświęcić wiele, w tym wypadku ceną będzie poziom naszej demokracji. Odbudowanie niezależnych mediów, gdy ta sytuacja kiedyś się zmieni potrwa długie lata.
Trzeba też zaznaczyć, że w opinii Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wydawanie przez samorządy swoich mediów narusza Konstytucję.
Zanim Orlen kupił gazety dopuszczono do ich konsolidacji
Bydgoski ratusz reaktywowanie kuriera ratuszowego próbuje bronić jako reakcja na zakup gazet, w tym Expressu Bydgoskiego i Gazety Pomorskiej przez PKN Orlen, przez co te gazety w tej narracji są zależne od rządu. Nie była by to jednak tak łatwa transakcja, gdyby wcześniej nie doszło do konsolidacji gazet lokalnych przez niemiecki kapitał.
Do 2016 roku Express Bydgoski i Gazeta Pomorska były od siebie niezależnymi redakcjami, wówczas pluralizm i poziom demokracji w Bydgoszczy był znacznie wyższy. Wówczas jednak należąca do niemieckiej grupy Verlagsgruppe Passau, w Polsce funkcjonująca jako Polska Press wchłonęła Express Media, w tym m.in. Express Bydgoski i Nowości Toruńskie. Tamta transakcja wywołała wiele głosów z obawami, że odbędzie się to ze szkodą dla demokracji, ale UOKiK, ani Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie reagowały, a wówczas rządziła Platforma Obywatelska i PSL. Były to kolejne spektakularne zakupy Polska Press na polskim rynku medialnym, bowiem w 2013 pozwolono przejąć grupę Media Regionalne, czyli 10 tytułów.
Ostatnie zamieszanie w związku z przejęciem Polska Press przez Orlen tylko pokazuje, że doprowadzenie do konsolidacji tylu tytułów pod jednym właścicielem było wtedy błędem. Szkoda, że dzisiaj politycy PO chcą tamten błąd naprawiać poprzez próbę wyeliminowania niezależnych mediów.