Problem mediów samorządowych znany jest w Polsce od lat, głównie dotykał małych miast, ostatnio jednak ich fala rozeszła się po dużych miastach. Działania bydgoskiego ratusza są jednak najdalej idące, nigdzie w większym ośrodku (być może w małym miasteczku) nikt nie poszedł tak daleko. Dlatego też stanowcza reakcja, bo jesteśmy świadkami nie tylko lekceważenia zagrożeń dla demokracji o których przez długie lata mówi instytucja Rzecznika Praw Obywatelskich i Helsińska Fundacja Praw Człowieka, ale też istnieje duże podejrzenie naruszania Konstytucji RP.
W ostatnich dniach miałem kontakt z wydawcami z wielu części Polski, problemy w sumie są podobne – wydawanie propagandowych gazetek, propaganda sukcesu w internecie. Jest jednak trzymana pewna granica.
Dość głośno w ostatnich miesiącach było o Wrocławiu, gdzie lokalne media i aktywiści wskazują na działania oficjalnego portalu miasta Wroclaw.pl, na którym zaczęto publikować treści uznawane za zagrożenie dla innych mediów, bowiem zaczęły pojawiać się normalne informacje np. o zabiciu przez spadającą rakietę mieszkańca Przewodowa na drugim końcu kraju. ,,Wrocław – udzielne księstwo facebookowego satrapy„ – to tytuł publikacji Krytyki Politycznej z tego tygodnia. Czym jednak sytuacja z Wroclaw.pl rożni się od Bydgoszcz Informuje? Przede wszystkim dla czytelnika jest jasne, że ma do czynienia z oficjalną stroną Urzędu Miasta, w Bydgoszczy próbuje się udawać, że jest to niezależny tytuł i udawać bezstronne media, co jest nieprawą, skoro treści tworzą osoby podległe prezydentowi. Bardziej istotnym elementem są już jednak same treści – na Wroclaw.pl są to głównie suche fakty, jak pisze się o uchwalonej przez Sejm ustawie, to nie cytuje się posłów, ani nie podaje z nazwiska kto jak głosował. Treści, gdy dotykają polityki są mocno okrajane, jakby ktoś zdawał sobie sprawę, że to bardzo śliski temat i trzeba bardzo uważać, aby nie przekroczyć pewnej granicy.
W Bydgoszczy polityka nie jest już takim problemem, jak jest relacjonowana sesja Rady Miasta to urzędnik opisujący przebieg sesji cytuje np. radnych tak jakby był niezależnym dziennikarzem, w tytule publikacji o uchwaleniu budżetu za istotny fakt uznano, że radny PiS się pomylił w głosowaniu. W innej publikacji krytykuje się projekt ustawy dotyczącej Zachemu, cytując aktywistkę, pomijając już jednak jej opinie niewygodne dla ratusza. Urząd Miasta ma prawo komentować proces legislacyjny, ale powinien to czynić bezpośrednio czy poprzez komunikat, czy wystąpienie prezydenta, a nie poprzez publikacje udające prasowe.
Działania prezydenta Wrocławia dość stanowczo krytykuje Gazeta Wyborcza, ten tytuł jednak krytycznie ocenia działania też prezydent Łodzi. Portal Lodz.pl również przejrzałem, sytuacja tak naprawdę podobna jak z Wroclaw.pl, do tego co dzieje się w Bydgoszczy daleko. Dostałem też sygnały od wydawców z Gdańska, tam zarzuty dotykają nie tylko strony Gdansk.pl, ale też województwa pomorskiego. Poza lokalną propagandą sukcesu jednak nic specjalnego się nie dzieje.
Rubikon został przekroczony
Przekroczenie przez Juliusza Cezara rzeki Rubikon w I wieku przed naszą erą doprowadził do upadku Republiki, której już nigdy nie udało się odbudować. W tym wypadku również symboliczny Rubikon został przekroczony i widząc determinację ratusza nikt nie zawróci. Skutki tego dla lokalnej demokracji będą opłakane.