Wiceprezydent z wiceministrem chcą siebie nawzajem odwoływać. Czuć zbliżające się wybory

Do wyborów parlamentarnych jeszcze sporo miesięcy, ale politycznie widać, że powoli wchodzimy w tryb kampanii wyborczej, która zanosi się na dość długą. Lokalnym politykom PO i PiS się ona już udziela – najpierw zastępca prezydenta Michał Sztybel wezwał ministra Jarosława Wenderlicha do złożenia dymisji, tydzień później wiceminister zwrócił się do prezydenta Rafała Bruskiego, aby ten odwołał z funkcji Sztybla.

 

Widoczne są napięcia pomiędzy tymi dwoma politykami, którymi chcą się dzielić z bydgoszczanami poprzez konferencje prasowe. Trudno jednoznacznie ocenić kto zaczął, ale wspomnieć warto o tym, że niedawno wiceminister Wenderlich składał do prezydenta zapytania, czy jego zastępcy nie dofinansowują sobie studiów MBA z budżetu miasta, z racji krążącej w kuluarach plotki, że takie studia może realizować wiceprezydent Sztybel, to zapytanie jakby było jemu dedykowane. Prezydent Rafał Bruski stwierdził, że żadni zastępcy z takich świadczeń nie korzystają, co temat zamknęło.

 

Przed dwoma tygodniami zastępca prezydenta Michał Sztybel wezwał do dymisji Wenderlicha – Minister Wenderlich jest ministrem bezużytecznym dla Bydgoszczy. Nie znamy żadnego osiągnięcia, wielu mieszkańców pewnie się dziwi, że jest taki minister. W związku z tym wzywam pana ministra Wenderlicha do dymisji – mówił na konferencji prasowej.

 

W opinii Sztybla Wenderlich ma działać na niekorzyść miasta, bo apele dotykające spraw politycznych Rady Miasta, w jego opinii przez Wenderlicha nie trafiają do premiera.

 

Po tygodniu konferencją prasową odpowiedział Wenderlich, który stwierdził, że w ostatnim czasie w mieście dzieje się sporo złych rzeczy, ratusz się upolitycznia, wydawana jest ,,tuba propagandowa” a winę za to ponosić ma w jego opinii Sztybel, które prezydent Bruski powinien odwołać – Mam wrażenie, że to wszystko dzieje się od momentu jak został powołany wiceprezydent Michał Sztybel – mówi wiceminister polskiego rządu wskazując na ,,szereg zjawisk, które niepokoją”. Wenderlich obwinił Sztybla nawet o dzikie wysypiska w lesie.

 

Oceny wzajemne obu polityków zatem dobrze znamy, ale nie sposób nie odczuć, że są przesadzone. Zarówno minister Wenderlich z tego co wiemy nieoficjalnie był zaangażowany w opracowanie prawa, które zablokowało likwidację szpitala Biziela, tak samo trudno znaleźć przesłanki do obwiniania wiceprezydenta Sztybla za dzikie wysypiska.