Co do zasady kandydat przed zawieszeniem baneru na płot powinien zawrzeć umowę z jego właścicielem – tak przynajmniej instruuje Państwowa Komisja Wyborcza, w praktyce z tym bywa różnie, ostatnio kampania posłanki Ewy Kozaneckiej z PiS weszła w nowe stadium – banery pojawiają się na posesjach osób, które sobie tego nie życzą, co jest dla nich problemem, bowiem z uwagi na konsekwencje prawne niektórzy się boją zdjąć taki baner.
Przeglądając media pojawiło się kilka artykułów o tym, że banery posłanki Kozaneckiej pojawiają się bez zgód właścicieli. W tym tygodniu mieliśmy jednak sytuację absurdalną, bowiem baner parlamentarzystki pojawił się na płocie współpracowniczki posła opozycji Jana Szopińskiego, która nie jest fanką parlamentarzystki PiS-u.
W świetle prawa wyborczego banery jako materiały wyborcze są pod prawną ochroną, zatem wiele osób boi się zdejmować tego typu ,,kukułcze jaja” w obawie przed konsekwencjami prawnymi. Prawnicy sugerują ostrożność, bowiem teoretycznie można odpowiadać za uszkodzenie materiału wyborczego co jest wykroczeniem.
W Łochowie gdzie dość mocno eksponowane są materiały wyborcze posłanki Kozaneckiej, spory jej baner wisi na ogrodzeniu placówki pocztowej (na zdjęciu), gdy na terenie placówek pocztowych mających status urzędów, agitacja wyborcza jest zakazana. Moglibyśmy zwrócić się nawet o Poczty Polskiej o komentarz, tylko zważywszy na to, że dość sporo banerów wieszanych jest bez zgody właścicieli, to przy dużym prawdopodobieństwie, iż również ten baner może być powieszony bez zgody, nie będziemy jej pracownikom zawracać głowy.
Media opisują incydenty od dawna
W takich sytuacjach trudno jest jednak cokolwiek zrobić, nadużycia są jakby wpisane w kampanie wyborczą, przy czym jest to na pewno nieuczciwa sytuacja wobec innych kandydatów, także tych kandydujących z PiS, którzy grają bardziej czysto.
Kilka dni temu bydgoska Gazeta Wyborcza opisywała sprawę pana Łukasza z Brzózek – w sumie niedaleko Łochowa – gdzie na jego płocie również zawisł również baner posłanki. Na początku sierpnia, czyli jeszcze przed startem kampanii wyborczej portal PałukiŻnin.pl pisał o sytuacji z Łabiszyna, gdzie burmistrz nakazał usunięcie banerów, które bez zgody Urzędu Miejskiego zawisły na miejskiej infrastrukturze. Wówczas formalnie nie były to jednak prawem chronione materiały wyborcze.