Absurdy Bydgoskiego Marca – czyli dzisiaj bardziej jest to odcinanie politycznych kuponów niż historia (felieton)



Fot: Bogusław Białas

Fot: Bogusław Białas

Tak uczciwie – kiedy zostały podpisane porozumienia po kryzysie bydgoskim, albo kiedy sąd zarejestrował Solidarność Rolników Indywidualnych? Podejrzewam, że mało kto jest wstanie udzielić odpowiedzi na te pytania, choć były to ważne wydarzenia w walce z komunizmem. Te daty są dzisiaj kompletnie anonimowe, za to ogromną czcią cieszy się data 19 marca, mamy nawet tak nazwaną jedną z ulic w Bydgoszczy.

 

Piszę o absurdzie, bo gdy wspominamy sierpień1980 roku na Wybrzeżu to cała uwaga skupia się wokół Porozumień Sierpniowych, które doprowadziły do rejestracji NSZZ Solidarność, co było wydarzeniem dziejowym. Dzień 19 marca 1981 roku z Bydgoszczy znany jest głównie z tego, że doszło do pobicia działaczy Solidarności, którzy przyszli na posiedzenie Wojewódzkiej Rady Narodowej. Było to wydarzenie bulwersujące, to jednak walka toczyła się wówczas o coś innego – przede wszystkim o zgodę na rejestrację rolniczej Solidarności. Warto pokreślić w tym miejscu dwie daty – 17 kwietnia 1981 roku, czyli zawarcie porozumień, gdzie władza komunistyczna się na to zgodziła i 12 maja, gdy sąd zarejestrował związek Solidarność Rolników Indywidualnych.

 

Zadziwiać może, że nie świętujemy faktycznych zwycięstw opozycji antykomunistycznych, bowiem te daty dzisiaj praktycznie mało komu cokolwiek mówią, natomiast największą czcią świętuje się pobicie działaczy przez milicję, czy ZOMO. W praktyce dzieje się tak, bo 19 marca 1981 roku pozwolił wykreować wiele karier politycznych, część osób do dzisiaj odcina kupony z tamtego okresu, uważając się za bohaterów.

 

Do tak stanowczego tekstu przekonały mnie wydarzenia z lutego, ale bieżącego roku, gdy policja użyła gazu, gdy próbowano siłowo sforsować drzwi Urzędu Wojewódzkiego. W tamtym okresie kilku uczestników tego zajścia próbowało porównywać luty 2024 roku z marcem 1981 roku, mocno bycie ofiarą podkreślał bydgoski radny Bogdan Dzakanowski, który odnoszę wrażenie próbował być drugim Rulewskim. Nagrania pokazały, że ten polityk swoimi rękoma wrzucał baloty z sianem w kierunku policjantów, zanim ci użyli gazu. Tamto zdarzenie pokazuje, że mamy zbyt duży kult postaci, a zbyt mało poświęcamy temu co faktycznie było ważne w 1981 roku – dzisiaj więcej osób wie, że pobito Rulewskiego niż to o co opozycja antykomunistyczna walczyła w marcu i kwietniu 1981 roku.

 

Współcześni Żołnierze Wyklęci

– My jesteśmy tak samo wyklęci – tylko, że w innych czasach – można było usłyszeć w jednym z przemówień sprzed dwóch tygodni pod Urzędem Wojewódzkim, na zgromadzeniu organizowanym przez Dzakanowskiego. Autor tych słów reprezentuje środowisko, które od kilku lat przypisuje sobie bycie bezpośrednimi spadkobiercami Żołnierzy Wyklętych, polskiego podziemia antykomunistycznego. Teraz poszli jednak krok dalej i postawili się na równi z Łupaszką czy generałem Nilem, którzy doświadczali trudnych do opisania szykan i tortur w ubeckich katowniach. Tamci bohaterowie są stawiani na równi przez tych, którzy za walkę z komunizmem wzięli się ćwierć wieku po jej upadku, a jedyne szykany jakie im grożą to mandat za zakłócanie porządku publicznego.