Na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Bydgoszczy z rzadko spotykaną zgodą radni przyjęli stanowisko w ramach konsultacji Koncepcji Rozwoju Kraju 2050, w którym uważają, że Bydgoszcz powinna być główną metropolią w województwie kujawsko-pomorskim. Nie oznacza to jednak, że był to zlot towarzystwa wzajemnej adoracji, bo w merytorycznych kwestiach ścierały się różne wizje.
W sesji uczestniczyła oprócz samorządowców spora reprezentacja parlamentarzystów z okręgu bydgoskiego oraz radny województwa Jarosław Wenderlich. Nieobecność pozostałych radnych pokazuje, że Bydgoszczy w tym starciu z marszałkiem, który próbuje narzucać metropolię bydgosko-toruńską jest osamotniona. Na sesję zaproszono co prawda marszałka Piotra Całbeckiego, ale nie przybył tłumacząc to delegacją zagraniczną. Nie było też jego żadnego przedstawiciela, nie pojawił się też prezes TMMB wicemarszałek Zbigniew Ostrowski. Pokazuje to, że Urząd Marszałkowski nie miał odwagi o swojej wizji mówić w Bydgoszczy.
– Jesteśmy otoczeni przez silne ośrodki, które ciągną funkcjonalnie do siebie – mówił poseł Włodzisław Giziński, mając na myśli oddziaływanie na nasze województwo Gdańska i Poznania – Bydgoszcz za czasów województwa bydgoskiego była wśród sześciu najszybciej rozwijających się miast. Coś sprawiło, że dzisiaj zeszliśmy do potencjału Rzeszowa.
Zdaniem Gizińskiego wpływ na to ma omijanie Bydgoszczy przez autostradę A1 oraz polityka dążąca do traktowania Bydgoszczy i Torunia na równi, czyli tzw. układ bipolarny.
W temacie roli Torunia panuje zgoda
Wyrażane na sesji opinie można podzielić na te, które uważają, że dane w oparciu o które powstał projekt Koncepcji Rozwoju Kraju 2050 nie odzwierciedlają faktycznego potencjału Bydgoszczy oraz na przyjmujące z pokorą ocenę, że Bydgoszcz nie może się równać z Gdańskiem czy Poznaniem, ale powinniśmy zrobić wszystko, aby w tym kierunku zmierzać. Zwolennikami tego drugiego podejścia był chociażby Bydgoski Ruch Miejski i Łukasz Kubiak, autor prac naukowych o metropoliach – Środowisko naukowe powoli dochodzi do wniosków, że takie układy bipolarne się blokują. Takie równoważne traktowanie miast nie funkcjonuje, bo takie układy nie mają dośrodkowego ciążenia, z czym mamy do czynienia w kujawsko-pomorskim.
Zwolennicy jednego i drugiego poglądu uważają, że należy postawić w kujawsko-pomorskim na Bydgoszcz, która jako miasto silniejsze jest wstanie konkurować z najsilniejszymi. Natomiast dalsze budowanie polityki miejskiej w oparciu o traktowanie Bydgoszczy i Torunia na równi sprawi, że oba miasta będą wzajemnie się blokować. Zdaniem Kubiaka Bydgoszcz metropolitalnie powinna kierować się nie tylko na zachód, ale również spojrzeć na wschód na takie miasta jak Chełmno czy Unisław, które też mogą naturalnie ciążyć do Bydgoszczy. A nawet Toruń, gdyby chciał być częścią metropolii bydgoskiej.
Bruski: Bydgoszcz osamotniona, ale ma za sobą argumenty
Działania marszałka i sejmiku prezydent Bydgoszczy w swoim wystąpieniu uznał za wrogie wobec interesu Bydgoszczy – Nie byłoby tej dyskusji, gdyby marszałek dotrzymał danego słowa, że nie będzie więcej zabiegał o metropolię bydgosko-toruńską – przypomniał prezydent Bruski, wypowiedź prasową marszałka z 2019 roku – Jesteśmy w tej dyskusji osamotnieni. Możemy ją wygra natomiast argumentami.
Zdaniem prezydenta Bydgoszczy – Toruń chce awansować o ligę wyżej na plecach Bydgoszczy.
Podczas dyskusji pojawiły się też elementy polityczne. Poseł Łukasz Schreiber krytykował koalicję rządzącą państwem, że taka koncepcja z rolą Bydgoszczy w trzecim rzędzie w ogóle powstała. Z kolei obóz prezydenta nie był dłużny i przypominał, że była ustawa na mocy której mogła formalnie zostać ustanowiona Metropolia Bydgoska, ale w 2017 roku większość parlamentarna z PiS ją wycofała z obiegu. Te wzajemne uszczypliwości jednak nie przeszkodziły w tym, aby ponad podziałami powiedzieć, że Bydgoszcz powinna być w gronie największych metropolii i nie będzie nigdy zgody na stawianie między Bydgoszczą i Toruniem znaku równości.