Przed Nowym Rokiem bydgoszczanin planował polecieć na Dominikanę, aby tam przywitać 2024 rok. W świat chciał wylecieć z warszawskiego lotniska Chopina, bowiem oferta bydgoskiego lotniska jest znacznie skromniejsza. Z powodu głupiego żartu zapłacił mandat, a podróż mu przepadła.
36-latek z Bydgoszczy w przedsylwestrową sobotę udał się na warszawskie Okęcie, w czasie odprawy stwierdził, że ma w bagażu bombę. Był to oczywiście żart, ale gdy na lotnisku ktoś mówi o bombie to traktuje się bardzo poważnie. Mężczyzną natychmiast zajęli się funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy sprawdzili bagaż i ładunku wybuchowego nie znaleźli. Mężczyzna przeprosił, ale mandatem w wysokości 500 zł został ukarany, a samolot na Dominikanę odleciał bez niego.
Nie pierwsza taka sytuacja
Od czasu do czasu słyszymy o tym, że jakiś pasażer wypowiada tego typu żart, czego następstwem są kary i przepadające loty. Ten przypadek pokazuje, że pomimo tego, iż na lotnisku żart o bombie jest niedopuszczalny, do takich sytuacji dochodzi.