Decyzja, że trzeba zlikwidować spółkę od Emilianowa polityką łatwo przyszła. Gorzej z pomysłami co dalej

Emilianowo

Za kilka dni przypadną równo dwa miesiące od podjęcia decyzji o likwidacji spółki Terminal Intermodalny Bydgoszcz-Emilianowo. Decyzję tłumaczono tym, że formuła budowy terminalu w oparciu o ten podmiot się wyczerpała, przez te dwa miesiące nie przedstawiono jednak nic w zamian. Wypowiedzi marszałka województwa nie są spójne, jednocześnie widzimy w nich spory dystans.

Dzisiaj sytuacja wygląda tak – przy dobrych wiatrach za jakieś 4 miesiące zakończy się likwidacja i dokumentacje inwestycyjną – w tym decyzję środowiskową oraz program funkcjonalno-użytkowy będzie można próbować przenieść do innego podmiotu. Zgodnie ze stanowiskiem Sejmiku Województwa z sierpnia jest apel, aby trafiły one do Samorządu Województwa, który jest chętny je przejąć. Marszałek województwa, który stoi na czele organu wykonawczego Województwa, w publicznych wypowiedziach i w odpowiedziach pisemnych udzielanych radnym stwierdza, że Województwo nie chce być głównym udziałowcem, a mieć jedynie jakieś mniejszościowe udziały.

Dzisiaj przekaz jest zatem taki, że decyzja środowiskowa ma trafić do marszałka, który nie ma na Emilianowo żadnego pomysłu.

Szukanie innego podmiotu i spółka zatrutym jabłkiem

Wygląda to tak, że szukany jest jakiś podmiot z zewnątrz, który objąłby większościowe udziały i przeprowadził budowę. Mówi się o podmiotach z grupy PKP, czy Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, ale cały czas to wszystko luźne rozmowy. Wydaje się zasadne pytanie, dlaczego nie odsprzedać już istniejącej spółki nowemu większościowemu właścicielowi? Było by to dużo szybsze niż przeprowadzanie likwidacji, która nie wiadomo jak długo potrwa. Odpowiedzi na to pytanie znają jednak tylko politycy. Kontrolę nad głównym właścicielem Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa przejęli politycy PSL-u, którzy od dłuższego czasu nazywali spółkę od Emilianowa nadużyciem poprzedniego rządu. Dążenie do jej likwidacji wydaje się naturalną konsekwencją.

Pod koniec września informowaliśmy, że chęć zakupu spółki wyrazili bydgoscy przedsiębiorcy. Jak ich pytałem kilka dni temu, wyrażali nadal taką chęć, ale do dzisiaj udziałowcy na ich ofertę nie odpowiedzieli, bo póki co nie mogą dojść do porozumienia w temacie pokrycia kosztów podatkowych likwidacji.

Tę narrację przyjął bardzo dobre marszałek województwa, który mówi na każdym kroku, że trzeba Emilianowo zrestrukturalizować? Ale w jaki sposób? Tutaj marszałek ma nam do przekazania jedynie tyle, że czeka na propozycję innych stron.

Skąd pieniądze?

Koncepcja zakładająca uruchomienie terminalu w 2027 roku zakładała, że uda się pozyskać 50% kosztów z Unii Europejskiej. W kwestii wkładu własnego nie było to co prawda też dopięto, ale łatwiej szukać połowy niż całości. Szansę, że się na to dofinansowanie Emilianowo załapie są marginalne. Co potem? Zważywszy na to, że nasze województwo od 2018 roku przez kilka lat szukało montażu finansowego dla rozbudowy Opery Nova pokazuje to, że w próżni Emilianowo może się bujać kolejne lata i bardziej realnie musimy patrzeć na terminy po 2030 roku.

Biznes przestał wierzyć w Bydgoszcz. Wypadamy z logistycznego mainstreamu

Historia Bydgoszczy mocno wiąże się z logistyką – w XVIII roku miasto odżyło dzięki budowie Kanału Bydgoskiego, potem zbudowano kolej żelazną, a w latach 30. XX wieku Magistralę Węglową. Pojawienie się przed kilkoma laty Emilianowa sprawiło, że wróciliśmy do mainstreamu, szanse rozwojowe dostrzegł w tym Port Gdynia.

Lokalnie można powiedzieć, że to iż politycy cały czas mówią o Emilianowie, nawet bez konkretów w ostatnim czasie to dobrze, bo temat żyje. Na pewno to w jakimś stopniu uspokaja lokalną opinie publiczną. Nie łyka tego już jednak biznes, którego każda decyzja wiąże się z finansami. Do póki nie przedstawimy jasnej wizji, to dla Polski i Europy Emilianowa (a z nim Bydgoszczy nie ma). Inwestorzy nie będą na nas czekać, ale szukać alternatywnych rozwiązań.