Droga do NATO to była cała dekada



Fot: Jackie Faye Burton

Fot: Jackie Faye Burton

We wtorek dokładnie przypadnie 25-ta rocznica wstąpienia Polski do NATO. Zanim jednak 12 marca 1999 roku wraz z Węgrami i Czechami Polska wstąpiła do Sojuszu, potrzeba było wielu lat przygotowań. Kluczowe dla tego procesu było jednak to, że od 1989 roku klasa polityczna była zgodna co do zasady, że Polska w NATO powinna się znaleźć.

Wprawdzie na początku lat 90. pojawiały się w dyskusji różne rozwiązania alternatywne wobec NATO (NATO-bis, neutralność, zapewnienie bezpieczeństwa przez Konferencję Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie – KBWE), jednak nie zmieniały one strategicznej orientacji. Miały raczej charakter taktyczny (gdy nie dało się otwarcie mówić o wejściu do Sojuszu) lub spekulacyjny (na zasadzie, że każdą opcję można rozważyć teoretycznie) – i nigdy nie zostały przekute na cele polityki zagranicznej – pisze na stronach Ośrodka Studiów Wschodnich analityk Robert Pszczel.

 

 

Takie niejednoznaczne stanowisko trzeba było prezentować w 1989 roku, gdy Polska była formalnie jeszcze członkiem Układu Warszawskiego i stacjonowały tutaj wojska radzieckie. Układ Warszawski rozwiązano w połowie 1991 roku, co otworzyło przed Polską nową perspektywę – w grudniu 1991 roku premier Jan Olszewski już otwarcie wskazywał na NATO. Dopiero jednak w maju 1992 roku ostatnie wojska radzieckie opuściły Polskę – Krokiem politycznie znaczącym – bo wyrażonym w exposé przez Józefa Oleksego, który tworzył gabinet formowany przez partie wywodzące się z minionego okresu – było potwierdzenie 3 marca 1995 r. nowego kursu w polityce bezpieczeństwa . Ostatecznie przesądziło ono o ciągłości polityki RP w sprawie integracji z NATO. Duże wrażenie w innych stolicach robiły poziom narodowego entuzjazmu i wewnętrzna konsolidacja polityczna w Polsce wokół tego celu. Państwa mające zdecydować o jej przyjęciu nie mogły ignorować tych zjawisk. Bardzo pozytywnie odebrano dla przykładu fakt, że mimo radykalnie różnych życiorysów Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego ich przekazy w kwestii dążenia do członkostwa w Sojuszu w pełni się pokrywały – wskazuje Pszczel.

 

Polski kurs polityczny na NATO to jedno, ale opór co do przyjęcia Polski panował w wielu państwach NATO. W Europie cieszono się z zakończenia zimnej wojny spowodowanej upadkiem Związku Radzieckiego, pojawiały się przy tym głosy, że rozszerzanie NATO o byłych członków Układu Warszawskiego to niepotrzebne prowokowanie Rosji. Warto wspomnieć, że po rosyjskiej agresji na Ukrainę chociażby w niemieckim dyskursie publicznym, niszowe prorosyjskie formacje jak Die Basis wypominało przyjęcie Polski, Czech i Węgier do NATO, jako objaw agresji świata zachodniego wobec Rosji – Gdy w połowie ostatniej dekady ubiegłego wieku nawet najwięksi sceptycy rozszerzenia Sojuszu pogodzili się z koniecznością przyznania państwom regionu prawa do realizacji swoich dążeń, oczekiwano od nich jednoznacznego zaakceptowania iunctim: rozszerzenie, ale równolegle z kodyfikacją partnerstwa NATO z Rosją. To i tak oznaczało postęp w stosunku do początku lat 90., gdy polityka Russia first osiągnęła apogeum. Trochę realizmu do myślenia na ten temat wprowadziły najpierw nieudany pucz Janajewa w sierpniu 1991 r., a później krwawe starcia w rosyjskim parlamencie w październiku 1993 r. i wojna w Czeczenii – opisuje Pszczel

 

Niemcy początkowo były zdecydowanym przeciwnikiem Polski w NATO. Gdy Berlin zobaczył parcie Waszyngtonu do rozszerzenia NATO, stał się wręcz zwolennikiem przyjęcia Polski.

 

Rozmowy akcesyjne Polski, Czech i Węgier na poważnie rozpoczęły się w grudniu 1997 roku, zakończyły na początku 1999 roku, a kilka tygodni później te trzy państwa wstąpiły do NATO.

 

Robert Pszczel w analizie Ośrodka Studiów Wschodnich uważa, że sporą lekcję z polskiej drogi do NATO może wyciągnąć Ukraina – Najbardziej oczywistym kandydatem mającym szansę skorzystać z polskich doświadczeń jest Ukraina – pod warunkiem, że Kijów się nimi zainteresuje. Od wielu miesięcy władze ukraińskie wydają się pokładać główne nadzieje na akcesję do NATO w promowaniu swoich postulatów w stolicach największych państw członkowskich. Jednocześnie Kijów mógłby tylko zyskać na akcentowaniu bliskiej współpracy regionalnej – tak jak skorzystały na tym kraje, które weszły do organizacji wiele lat wcześniej. Poza tym zdobyta przez Polskę wiedza – szczególnie związana z dochodzeniem do wielorakich standardów Sojuszu, interoperacyjnością instytucjonalną i techniczną, uczeniem się mechanizmów decyzyjnych – zapewne byłaby dla Ukrainy wielce pomocna na jej drodze do członkostwa. Nowy format Rady NATO–Ukraina, jak również decyzja o powołaniu Połączonego Centrum Analiz, Szkolenia i Edukacji NATO–Ukraina mogą stworzyć dla takiej wymiany korzystne ramy.

 

Uznaliśmy za konieczne zacytowanie tej ostatniej myśli analityka, bowiem wspomniane centru analiz, w skrócie JATEC będzie się mieścić w Bydgoszczy, a jak wczoraj informowaliśmy – trwają dość intensywne prace na rzecz jego powołania, przy sporym zaangażowaniu członków ukraińskiego rządu.