Inowrocławianie postawili na bezpartyjność. KO bez Brejzy przegrywa (komentarz)

Inowrocławianie postawili na bezpartyjność.  KO bez Brejzy przegrywa (komentarz)

Wszyscy już wiedzą, że Arkadiusz Fajok będzie kolejnym prezydentem Inowrocławia. Startował on jako kandydat bezpartyjny i nie był powszechnie kojarzony z żadnym środowiskiem politycznym. Ostatnie dni kampanii wyborczej przyniosły intensywne wyrazy poparcia dla jego konkurenta od prominentnych polityków Koalicji Obywatelskiej, poparcie udzielił mu także wicepremier Krzysztof Gawskowski w imieniu rządu, Nowej Lewicy. Dostał też poparcie od Trzeciej Drogi poprzez posła Norberta Pietrykowskiego. Przegrał mimo to wyraźnie.

Pokazuje to, że Koalicja Obywatelska nie jest w Inowrocławiu tak silnym brandem jak się wielu wydawał. Obóz ten rządzi miastem od ponad 20 lat, ale głównie za sprawą Ryszarda Brejzy. Koalicja Obywatelska wystawiając jesienią Brejzę do Senatu RP podejmowała ogromne ryzyko, że straci władzę w Inowrocławiu i dzisiaj widzimy właśnie taki finał. Przypomnijmy, że ryzyko było już jesienią, bo gdyby PiS dalej rządził, to Wojciech Piniewski nie zostałby nigdy pełniącym obowiązki prezydenta. Wybory parlamentarne zakończyły się korzystnie dla KO, co pozwoliło premierowi Donaldowi Tuskowi odwołać Marka Słabińskiego z pełnienia obowiązków prezydenta i powierzyć tę funkcję Wojciechowi Piniewskiemu, choć możemy tutaj mówić na pewno o kontrowersyjnych okolicznościach.

 

Niewybranie Piniewskiego na prezydenta w pewnym sensie podważa główną argumentację jaka towarzyszyła odwołaniu Słabińskiego – twierdzono, że taka jest wola mieszkańców, bo w wyborach parlamentarnych na terenie Inowrocławia wygrała Koalicja Obywatelska (oficjalna narracja tej partii), wczoraj mieszkańcy pokazali, że nie mają woli, aby to Piniewski rządził.

 

To, że w Inowrocławiu może dojść wręcz do rewolucyjnego przetasowania u władzy to następstwo decyzji byłego prezydenta Ryszarda Brejzy o kandydowaniu do Senatu RP.

 

Cień Brejzy

W październiku Ryszard Brejza w wyborach do senatu na terenie tylko Inowrocławia uzyskał ponad 21 tys. głosów, na Wojciecha Piniewskiego w pierwszej turze zagłosowało zaledwie 8,6 tys. wyborców. Frekwencja była teraz co prawda wyraźnie mniejsza, ale zachęcenie niezdecydowanego wyborcy, aby poszedł zagłosować to również zadanie dla kandydatów w kampanii. W drugiej turze Piniewski uzyskał nieco ponad 9,4 tys. głosów. Czyli w drugiej turze udało mu się pozyskać zaledwie około 800 głosów, to bardzo słaby wynik zważając na to, że kandydaci którzy nie weszli do drugiej tury zdobyli łącznie ponad 9,5 tys. głosów. Piniewskiemu z tej puli trafiło się jedynie 800 głosów.

 

Rozłam w środowisku

Na przegraną kandydata Koalicji Obywatelskiej duży wpływ miały też wewnętrzne podziały w środowisku rządzącym Inowrocławiem. Nie była to tylko KO, ale też w mniejszym stopniu Porozumienie Samorządowe, które w tych wyborach wystawiło Ewę Koman. Kampania między tymi dwoma komitetami była teraz dość agresywna, KO atakowało Porozumienie za rzekomą koalicję z PiS-em, w praktyce spalono mosty do ewentualnego porozumienia się tych środowisk w drugiej turze. Dodatkowo widzimy, że narracja oparta na straszeniu PiS-em na mieszkańca Inowrocławia nie robi specjalnego wrażenia. Zapewne KO zakładało, że do drugiej tury wejdzie jednak Koman i w niej widziano największe zagrożenie. Wejście Fajoka pomieszało zupełnie szyki.

 

Arkadiusz Fajok w pierwszej turze uzyskał niewiele ponad 5,3 tys. głosów, z tego powodu nie był faworytem w drugiej turze. Ostatecznie uzyskał blisko 12,5 tys. głosów, zatem zwiększył w drugiej turze swój elektorat o ponad 100%, przekonując do siebie zdecydowaną większość wyborców: Ewy Koman, Bartosza Kownackiego i Marka Słabińskiego. Zdobył ponad 7 tys. głosów dodatkowych, gdy Piniewski zaledwie 800.

 

Wybory w Inowrocławiu jednymi z najciekawszych

W komentarzu z pierwszej połowy marca pisałem, że wybory w Inowrocławiu są jednymi z najciekawszych w województwie kujawsko-pomorskim: Można próbować spekulować kto ma z nich największe szansę, ale nie jest powiedziane, że osoba wydająca się dzisiaj faworytem nie tylko nie wygra, ale może nawet nie wejść do drugiej tury.

 

Za głównych pretendentów wskazaliśmy na Wojciecha Piniewskiego i Ewę Koman, ale też dawaliśmy szansę Markowi Słabińskiemu i pisaliśmy, że: być może niespodziankę sprawi Arkadiusz Fajok.

 

Faktycznie uznawana za jedną z faworytek Ewa Koman do drugiej tury nie weszła, a ostatecznie ogromną niespodziankę sprawił Arkadiusz Fajok. Były to zatem bardzo ciekawe wybory, w sytuacji gdy w wielu dużych miastach można było na kilka tygodni przed wyborami wskazać kto wygra z dużym prawdopodobieństwem. W Inowrocławiu główni faworyci polegli, a prezydentem zostaje osoba, której nie dawano aż tak dużych szans – co ma w sobie coś pozytywnego, bowiem pokazuje, że faktycznie w kampanii wyborczej może się coś decydować.