O rewitalizacji jakiejkolwiek linii kolejowej, które przywróci kolej do Kcyni mówi się od 2014 roku, wtedy marszałek województwa ogłosił swój program kolejowy, którego i tak nie udało się zrealizować. Minęło 10 lat, a my nadal nie mamy nawet finansowania, czyli jesteśmy w punkcie wyjścia. Na kolej czeka też Żnin czy Sępólno Krajeńskie. Zamiast tego marszałek województwa dalej zajmuje się megalomańskim projektem budowy tramwaju z Bydgoszczy do Torunia.
Jest to na tyle megalomański pomysł, że nigdy go poważnie nie potraktowały władze Bydgoszczy, mamy w mieście wiele dokumentów strategicznych, w żadnym jednak nie wskazano na poważnie tej wizji. Jest to zatem pomysł typowo toruński.
Jego absurdalność opiera się na tym, że zakłada on w praktyce zbudowanie konkurencyjnej dla istniejącej już linii kolejowej nr 18 linii tramwajowej. Linia nr 18 sprawia, że Bydgoszcz z Toruniem są sprawnie szynowo skomunikowane, a w sytuacji gdy na takie skomunikowanie nie mogą liczyć mieszkańcy Kcyni lub Żnina czy nawet Koronowo – gdzie temat budowy linii kolejowej jakby upadł. W tej sytuacji rozważanie budowy alternatywnego dla obecnej linii kolejowej tramwaju to jest wręcz odlot.
Ekonomicznie się tego nie da obronić
Dzisiaj w kluczowym elementem transportu jest tak naprawdę ekonomia. Potencjał linii nr 18 jest na tyle duży, że można by nawet puszczać pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem pociągi co 20 minut. Na to się nie zanosi, bo jak słyszymy województwa nie stać na tak dużą częstotliwość. A czy stać byłoby nas na tramwaje?
Kluczem nowoczesnego transportu intermodalnego są węzły przesiadkowe, w przypadku Bydgoszczy tramwajem możemy dojechać prawie na sam peron Bydgoszczy Wschodniej. W przypadku Torunia nie ma obecnie takiego węzła, ale być może powinni o tym pomyśleć toruńscy politycy zamiast skupiać się na megalomańskim tramwaju.
Innego wyjścia tak naprawdę nie ma – bo chcąc, aby tramwaje jeździły pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem będzie bardzo ciężko dla tak dużego odcinka zapewnić odpowiednią częstotliwość – bo to by musiała być bardo duża liczba tramwajów w ruchu, a dzisiaj widzimy zarówno w Bydgoszczy i w Toruniu, że brakuje motorniczych. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby dołożenie większej ilości pociągów między miastami i liczby tramwajów które dowożą na węzły przesiadkowe, bo nie sztuką jest zbudować tramwaj, który będzie jeździł co 2 godziny a w weekendy jeszcze rzadziej.
Próba nawiązania do tematu metropolii bydgosko-toruńskiej
Koncepcja budowy tego tramwaju powstała w okresie, gdy była wola polityczna do utworzenia Dwumiasta, od kilkunastu lat polityka władz Bydgoszczy jest zupełnie inna i prezydent Bydgszczy nie widzi możliwości tworzenia wspólnej metropolii. Jednym z powodów tego jest brak zurbanizowanej przestrzeni między tymi miastami. Budowa sieci tramwajowej mogłaby w pewnym sensie powstawanie nowej zabudowy stymulować, co może tłumaczyć dalsze lanswanie tego projektu.
Część bydgoskich posłów poparła
Na początku stycznia odbyło się spotkanie marszałka Piotra Całbeckiego z nowo wybranymi posłami z województwa kujawsko-pomorskiego. Jednym z owoców tego spotkania było poparcie wspólnego programu na kadencję, w którym zawarto budowę tego tramwaju. Na spotkanie przyszli głównie toruńsko-włocławscy parlamentarzyści, ale byli też bydgoscy: Iwona Kozłowska, Iwona Karolewska, Andrzej Kobiak, Norbert Pietrykowski i Włodzisław Giziński.
Na tej liście zadań nie znalazła się już kolej do Szubina, Kcyni czy Żnina, co w pewnym sensie pokazuje, że nie jest aż takim priorytetem jak forsowany przez Urząd Marszałkowski tramwaj.
– Poparłem tę deklarację, bo znalazła się w nim rekultywacja terenów po Zachemie. Dla mnie Zachem jest najważniejszy, dlatego uznałem, że należy to poprzeć – wyjasnia nam swoje motywacje poseł Norbert Pietrykowski z Polski2050, który wyraził pewien dystans do pomysłu budowy tramwaju z Bydgoszczy do Torunia.
– Dla mnie to była przede wszystkim symboliczna deklaracja o współpracy, która będzie potrzebna – odpowiada posłanka Iwona Kozłowska z Koalicji Obywatelskiej – Brakuje tam wielu rzeczy, które są przedmiotem naszej uwagi, które też były poruszane w dyskusji na tym spotkaniu. Przywrócenie pociągów do Kcyni to również sprawa, która jest przedmiotem mojego aktywnego zainteresowania.
Wymowne jest też to, że posłowie szybciej zebrali się, aby pojechać na spotkanie do marszałka niż zawiązać Zespół Parlamentarny Ziemi Bydgoskiej, który do dzisiaj nie znalazł czasu na ukonstytuowanie się.