Można stwierdzić, że byłoby to wręcz z 95% pewnością, bowiem władze województwa wielkopolskiego doprowadziły kolej do znacznie mniejszej Gołańczy, a do Kcyni brakuje około kilkunastu kilometrów. Główny problem leży w tym, że województwo kujawsko-pomorskie przejawia mniejszą determinację do tej linii kolejowej niż wielkopolskie. Czy zatem Kcynia jest beneficjentem tego, że 25 lat temu powołano do życia województwo kujawsko-pomorskie, czy rozwijała szybciej?
Podobne pytanie można by zadać też wobec innych gmin np. Szubina, który leży przy tej samej linii kolejowej, ale 18 km dalej? Chciałbym, abyśmy przyjrzeli się ostatnim latom batalii o rewitalizację linii 356 oraz temu jakie były inne priorytetu Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu.
Ruch pociągów na kujawsko-pomorskim odcinku tej linii został zamknięty w 2004 roku. W Wielkopolsce linii całkowicie nie zamknięto, jedynie w 2011 roku na kilka miesięcy, z powodu prac modernizacyjnych. Ta rewitalizacja zdobyła później wiele laurów i wskazywana była za wzorcowy przykład.
Zebraliśmy petycję
W 2012 roku byliśmy inicjatorami petycji w sprawie rewitalizacji kujawsko-pomorskiego odcinka tej linii – w listopadzie podpisali ją indywidualnie prawie wszyscy ówcześni radni Rady Miasta Bydgoszczy oraz prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski z ówczesnymi zastępcami. W grudniu tego samego roku poprzez uchwałę petycję poparły Rady Miejskie w Kcyni i w Szubinie. Dopisali się też burmistrzowie. Pod petycją podpisali się też lokalni liderzy partii politycznych. Łącznie do Urzędu Marszałkowskiego pod koniec 2012 roku trafiło ponad 100 podpisów – osób funkcyjnych. Nie przełożyło się to jednak na żadne działania – petycję schowano do szuflady i tyle o niej dzisiaj się pamięta. Warto dodać, że również w 2015 roku starania o rewitalizację tej linii kolejowej poparła Rada Miejska w Wągrowcu, czyli samorządu z województwa wielkopolskiego. Kilka tygodni później podobne stanowisko podjęli radni Gołańczy. Mamy zatem szeroką koalicję na rzecz linii nr 356 od Wągrowca, przez Golańcz, Kcynię, Szubin do Bydgoszczy i głuche na to władze wojewódzkie w Toruniu. Po dekadzie od tamtych działań to się nie wydarzyło właściwie nic.
UE nawet wymusiło nawet pewien zapis
Rok 2014 to burzliwe negocjacje między Toruniem i Brukselą, dokładniej Komisją Europejską, nowego programu operacyjnego dla województwa kujawsko-pomorskiego. Osią sporu była ilość środków na inwestycje kolejowe – Bruksela chciała jak najwięcej, Toruń kombinował jak zmniejszyć tę alokację i bardziej inwestować w drogi wojewódzkie. Przyjęty w grudniu 2014 roku dokument zawierał zapis gdzie rewitalizację linii nr 356 wpisano wprost. Wydawało się, że to pierwszy ważny krok dla realizacji tej inwestycji, ale już po kilku tygodniach okazało się, że marszałek inaczej ułożył priorytety kolejowe – najwyższy priorytet otrzymały linie między Toruniem i Grudziądzem, a linię 356 dano na listę rezerwową z małymi szansami na realizację do końca perspektywy finansowej, czyli 2021 roku. Ostatecznie marszałek wynegocjował w Brukseli obcięcie drastyczne inwestycji kolejowych, zatem zrealizowano niewiele z planów.
Podczas uzgodnień pomiędzy zarządcą infrastruktury kolejowej, PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. oraz Urzędem Marszałkowskim Województwa Kujawsko-Pomorskiego, linia kolejowa nr 356 na odcinku granica województwa – Bydgoszcz wskazywana była do realizacji w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2014–2020 (RPO WKP). Ostatecznie, władze samorządowe województwa kujawsko-pomorskiego nie zdecydowały się na ujęcie omawianej propozycji wśród priorytetowych dla regionu inwestycji – czytamy w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich w 2016 roku, ze strony Ministerstwa Infrastruktury.
W wieloletnim budżecie UE na lata 2020-2027 marszałkowi udało się całkowicie uciąć inwestycje kolejowe.
Było Kolej Plus, ale województwo nie skorzystało
W międzyczasie spore środki na kolej wyłożył rząd Mateusza Morawieckiego w ramach programu Kolej Plus. Zasada była taka, że samorządy wykładają 15% kosztów projektu, a państwo daje pozostałe 85%. Tylko pojedyncze województwa nie złożyły żadnego projektu, w tym kujawsko-pomorskie. Na pierwszym etapie trzeba było zrobić dokumentację koncepcyjną, w całości na koszt samorządu, dla kujawsko-pomorskiego odcinka linii nr 356 mogło to kosztować nie więcej niż 150 tys. zł, czyli tyle ile województwo niedawno zapłaciło za zorganizowanie jednej kolacji w Rzymie. Była kolacja, goście się najedli i pieniądze można uznać za przejedzone – jak sama nazwa wskazuje.
Modernizacja linii 356 oraz fragmentu 281 od Nakła do Kcyni, aby to wszystko załatwić kompleksowo raczej nie przekroczyłaby 500 mln zł, czyli wkład województwa nie przekroczyłby 75 mln zł.
W toruńskiej rzeczywistości są inne priorytety
W poniedziałek zapewne radni podejmą decyzję o budowie jachtu za 12 mln zł. Na prom w Solcu który w tym roku pływał przez zaledwie ok. 40 dni wydano ponad 23 mln zł – mówi się teraz o potrzebie przebudowy przyczółków, co będzie kosztować przynajmniej kolejne 2 mln zł. Pisząc tylko o tych dwóch przykładach mamy ponad połowę wkładu własnego jakiego zabrakło na program Kolej Plus. Do tego, że Polsat zorganizuje Sylwestra w Toruniu dopłaci województwo 1 mln zł. A wydatków budzących kontrowersje można bez problemu znaleźć więcej.
W tym roku były senator Jan Rulewski wydał książkę pt. ,,Warto było” o 25 latach województwa kujawsko-pomorskiego. Wydawnictwo sfinansował Urząd Marszałkowi, zatem przedstawia ona te ćwierć wieku w superlatywach. Z perspektywy klasy politycznej do której Rulewski się zalicza, obracająca się w kręgu marszałka sprawującego tę funkcję od 18 lat to zapewne było warto. Z perspektywy mieszkańców Kcyni i Szubina? Warto, aby każdy mieszkaniec powiatu nakielskiego zadał sobie to pytanie. Inicjatywy prezydenta Włocławka, aby zmienić województwo pokazują, że w tym mieście niekoniecznie zgadzają się z tym tytułem książki.