Nie chcą być osobowościami roku, bowiem zaczynają dostrzegać ile pieniędzy marnuje się na SMS-y



Nie chcą być osobowościami roku, bowiem zaczynają dostrzegać ile pieniędzy marnuje się na SMS-y

Od kilku lat media z grupy Polska Press – obecnie należące do PKN Orlen organizują plebiscyt na ,,Osobowość Roku” wybieranego drogą SMS-ową. Nie ma limitu wysłanych SMS-ów, ale każdy kosztuje. Biznesowo jest to strzał w dziesiątkę, albo przynajmniej był – bo nie brakowało takich, co byli wstanie podbić swoje notowania odpowiednią ilością SMS-ów. Inni z kolei mają motywację, aby nie zająć ostatniego miejsca i też proszą rodzinę o głosy. W sumie zbiera się dla Polska Press spora kwota. W ostatnich latach podejście do sprawy się jednak zmienia.

 

Żeby zobrazować o czym mówimy przyjrzyjmy się jednorazowej edycji plebiscytu na ,,Proboszcza Roku” z 2017 roku – wówczas wysłano SMS-y na kwotę ponad 28 tys. zł. Tamten plebiscyt zakończył się pewnymi kontrowersjami, zatem z wybierania proboszczów już zrezygnowano.

 

Wróćmy do tegorocznego plebiscytu na ,,Osobowość Roku”, jak napisano w jego regulaminie: Organizator zastrzega, iż Konkurs Plebiscytowy nie jest badaniem opinii publicznej, a podane wyniki odzwierciedlają wyłącznie ilość i treść wysłanych przez Głosujących odpowiedzi poprzez KLIK i w formacie SMS. Z uwagi na fakt, iż jeden Głosujący może wysłać więcej niż jedną odpowiedź, wyniki głosowania nie muszą odzwierciedlać obiektywnego zapatrywania społecznego na kwestie, których dotyczy Konkurs Plebiscytowy.

Czyli jest to jedynie plebiscyt odzwierciedlający liczbę wysłanych SMS-ów na nie realny wskaźnik sławy.

 

Nie wszyscy chcą SMS-ów

Niemal od kilku lat nie brakuje nominowanych przez redakcje do plebiscytu, którzy domagają się wycofania ich nazwisk. To zjawisko mocno się nasiliło w ostatnich latach, gdy motywacja była polityczna i wynikała z tego, że wpływ na PKN Orlen, czyli właściciela redakcji, mieli wtedy politycy PiS-u.

 

Dzisiaj motywacji politycznej nie ma, ale coraz więcej osób dostrzega, że takie SMS-y generują ogromne pieniądze, które mogłyby wesprzeć organizacje pozarządowe – Nie sądzę, że mógłbym być osobowością roku. Zamiast SMS-ów na mnie warto wysyłać je na organizacje charytatywne, na wspieranie osób, które wymagają pomocy – mówi na opublikowanym w mediach społecznościowych filmie wojewoda Michał Sztybel – Dziękuje, to bardzo miłe, jest więcej osób, które zasługują na ten tytuł i osób które potrzebują pomocy zamiast płatnych SMS-ów.

 

– Jest mi ogromnie miło, że moja praca zostaje dostrzeżona i doceniona, jednak bardzo proszę o niegłosowanie na mnie – pisze na Facebook-u radna wojewódzka Anna Niewiadomską, zaangażowana też w pracę w fundacji pomocowej Chce Pomagam, która prowadzi w Bydgoszczy Jadłodzielnie. Niewiadomska zachęca, aby zamiast głosować na nią, wesprzeć finansowo Jadłodzielnie.

 

O niewysyłanie wysyłanie SMS-ów prosi też związany z Chce Pomagam były radny Ireneusz Nitkiewicz, który również zachęca do wspierania zamiast tego fundacji.

 

Dał przykład proboszcz Bazyliki

W 2021 roku nominację do tego plebiscytu uzyskał popularny z powodu prowadzonej działalności charytatywnej proboszcz bydgoskiej Bazyliki ks. Sławomir Bar – Mam jednak wielka prośbę jeśli możecie zamiast tracić pieniądze na moje głosy wesprzyjcie tych naszych braci najmniejszych i najbiedniejszych – napisał na Facebook-u.

 

W 2018 roku głośno było jak odnowę udziału w plebiscycie wyraził ówczesny radny wojewódzki Roman Jasiakiewicz.

 

Nie tylko SMS-y

Głosowaine poprzez SMS przy większej ilości głosów może wydać trochę niewygodne. Dlatego można głosować poprzez pakiety tzw. kredytów. Za skromne 184 zł można oddać aż 50 głosów.

 

Przed rokiem osobowością roku została fikcyjna postać

Tytuł Osobowości Roku od Dziennika Bałtyckiego (również grupa Polska Press) w ubiegłym roku uzyskała Agata Bąk, szkopuł jednak w tym, że nie ma takiej postaci. Tę postać stworzyła gdyńska aktywistka Martyna Regent z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Regent związana jest z Watch Dog Polska. AI wygenerowała jej opis postaci, a te dane Regent wysłała w formularzu zgłoszeniowym. Nikt nie zweryfikował, czy opisywana aktywność tej postaci jest prawdziwa, nie zdziwiło nikogo brak wzmianek w prasie, czyli Agata Bąk była dla lokalnej opinii publicznej kompletnie nieznana. Nikt nawet nie zadzwonił do Agaty, aby sprawdzić czy istnieje.