Niewielka świadomość Polaków co do skutków publikowania zdjęć dzieci w internecie

Niewielka świadomość Polaków co do skutków publikowania zdjęć dzieci w internecie

Kilkaset milionów zdjęć codziennie jest publikowanych w internecie, wśród nich wiele z udziałem dzieci. Zdjęcia i wideo zamieszczają zarówno rodzice, jak i placówki oświatowe, do których dzieci uczęszczają. Materiały te, bez względu na to, z jaką intencją są publikowane, mogą trafić w niepowołane ręce i posłużyć do ataku hejterskiego na dzieci, kradzieży ich cyfrowej tożsamości, a nawet zostać wykorzystane przez osoby o skłonnościach pedofilskich. Podkreślają to eksperci UODO i Fundacji Orange w poradniku skierowanym do osób pracujących w placówkach i organizacjach działających na rzecz dzieci.

– Ochrona wizerunku dzieci jako danej osobowej jest niezwykle ważna z punktu widzenia wymagań rozporządzenia ogólnego o ochronie danych osobowych, ale także z punktu widzenia problemu społecznego. Ochrona praw dziecka przed wykorzystaniem, przed nieodpowiednim traktowaniem, ale także przed działalnością przestępczą, przede wszystkim w sferze internetowej, wymaga, aby jego wizerunek był odpowiednio chroniony, zabezpieczany, nierozpowszechniany w sposób nadmierny. Jego nieodpowiednie wykorzystanie może powodować wiele negatywnych konsekwencji, takich jak przemoc rówieśnicza, wykorzystanie wizerunku w sposób, który stygmatyzuje czy ośmiesza dzieci, czy też często uwiecznianie tego wizerunku w sytuacjach intymnych, czego w późniejszym życiu nasi najmłodsi mogą się wstydzić – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Mirosław Wróblewski, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

Choć materiały są udostępniane często w dobrych zamiarach, to konsekwencje tych publikacji mogą stanowić zagrożenie dla dobra i bezpieczeństwa dzieci. Ośmieszanie, kradzież cyfrowej tożsamości, naruszanie godności, prawa do prywatności i decydowania o swoim wizerunku, a nawet wykorzystanie zdjęć czy filmów do celów przestępczych, także na tle seksualnym – to niektóre z zagrożeń, z których dorośli umieszczający materiały z dziećmi w internecie niekoniecznie zdają sobie sprawę.

– Bez względu na to, jakie motywacje, jakie intencje stoją za tym, dlaczego publikujemy zdjęcia dzieci w internecie, konsekwencje tego stanu rzeczy mogą być szkodliwe. Dotyczy to zarówno zagrożenia krzywdzenia seksualnego, uwodzenia w sieci, jak i zwiększenia prawdopodobieństwa przemocy rówieśniczej. Rośnie prawdopodobieństwo kradzieży danych osobowych, tożsamości dzieci, a także dysfunkcji psychicznych związanych z budowaniem własnej tożsamości. W skrócie, budujemy historię życia dziecka poza jego świadomością i wiedzą, a o tym, kim jest, często dowie się z internetu za kilka czy kilkanaście lat – tłumaczy dr Konrad Ciesiołkiewicz, prezes Fundacji Orange.

Raport NASK podaje, że z przebadanych 168 polskich kont rodziców w serwisach społecznościowych w 2015 roku prawie 40 proc. publikowało więcej niż 100 zdjęć swojego dziecka, a aż 90 proc. podało imię dziecka i prawie 84 proc. datę jego urodzenia. Im więcej informacji, tym pełniejszy wizerunek można zbudować, co ostatecznie może prowadzić nawet do kradzieży cyfrowej tożsamości i wykorzystania danych np. do prowadzenia fałszywych zbiórek na „chore” dziecko.

– Co prawda mówi się, że w internecie nic nie ginie, ale warto mieć świadomość istniejących środków prawnych, możliwości żądania usunięcia wizerunku, choć czasami jest to bardzo trudne, jest to odpowiedzialność zarówno instytucji państwowych, jak i wielkich platform. Polska jest członkiem Unii Europejskiej i działa akt o usługach cyfrowych. Wielkie platformy mają swoje obowiązki związane z usuwaniem treści nielegalnych, należy zatem korzystać z tego uprawnienia do zgłaszania takich sytuacji, żeby chronić dane naszych dzieci, a w przyszłości nastolatków czy osób dorosłych – wskazuje Mirosław Wróblewski.

Rozpowszechnianie wizerunku oznacza różne formy jego publicznego udostępniania – w mediach społecznościowych, na stronach internetowych czy ulotkach i plakatach, co oznacza możliwość dotarcia do nieograniczonego kręgu odbiorców. Nie ma znaczenia, czy takie rozpowszechnianie wiąże się z osiąganiem korzyści finansowych czy służy innym celom, takim jak promocja działań prowadzonych przez daną organizację pozarządową, klub sportowy, szkołę czy przedszkole. Każdorazowo wykorzystanie wizerunku dziecka wymaga zgody rodziców lub opiekunów prawnych. Nie mają oni jednak nieograniczonego prawa dysponowania tym wizerunkiem.

– Oczywiście powinniśmy pytać dziecko i rozmawiać z dzieckiem o tym, czy godzi się, żeby jego dane osobowe i wizerunek były upublicznione, ale musimy sobie jednoznacznie powiedzieć, że od tej zgody nie może zależeć publikowanie tego materiału. Co dziecko w wieku czterech, sześciu, siedmiu, ośmiu czy 10 lat może wiedzieć o konsekwencjach wykorzystania jego wizerunku? – tłumaczy prezes Fundacji Orange.

Świadomość społeczna na temat konsekwencji publikowania wizerunku dzieci w internecie wciąż jest niewielka. To przede wszystkim rolą dorosłych jest zadbanie o ochronę praw i bezpieczeństwa dziecka, także w środowisku cyfrowym. Dlatego też Urząd Ochrony Danych Osobowych wspólnie z Fundacją Orange wydały poradnik „Wizerunek dziecka w internecie. Publikować czy nie?”. Powstał on głównie z myślą o osobach pracujących w organizacjach i placówkach pracujących z dziećmi – w szkołach, przedszkolach, żłobkach, klubach sportowych, hotelach, szpitalach, bibliotekach, które w internecie pokazują swoich podopiecznych. Poradnik zawiera listę potencjalnych ryzyk, które wiążą się z publikowaniem zdjęć czy nagrań z udziałem dzieci w internecie, a także zestaw pytań, które dorośli powinni sobie zadać, zanim zaczną rozpowszechniać materiały tego typu.

– W pierwszej kolejności należy pytać samego siebie, jaki jest cel publikacji zdjęcia, które właśnie zamierzam wrzucić jako post w moim medium społecznościowych, jaką potrzebę ono realizuje, czy mogę tę potrzebę zrealizować inaczej, jakie mogą być konsekwencje tego stanu rzeczy – wymienia dr Konrad Ciesiołkiewicz.

Jak podkreślają eksperci, dobrą okazją do przemyślenia tego tematu są prace nad jednolitymi standardami ochrony małoletnich. Wszystkie podmioty pracujące z dziećmi mają obowiązek je wdrożyć do 15 sierpnia br. To zestaw zasad dotyczących różnych sfer działalności placówek i zachowań ich pracowników, które będą gwarantować bezpieczeństwo dzieci. W kontekście cyfrowym obejmuje to m.in. ochronę przed niebezpiecznymi treściami czy kontaktami online, ale również kwestie publikowania ich wizerunku. Co istotne, swoimi decyzjami placówki te mogą wpłynąć na budowanie świadomości społecznej na temat prawa dziecka do prywatności.

– To, co wydaje nam się kluczem do rozwiązania, przynajmniej częściowo, tego problemu i lepszej ochrony wizerunku i danych osobowych dziecka, jest świadomość instytucji takich jak kluby sportowe, przedszkola, szkoły, klubiki, kluby kultury, biblioteki, organizacje pozarządowe, ponieważ to właśnie instytucje często legitymizują te działania. Często opiekunowie dzieci patrzą właśnie na te instytucje, w jaki sposób postępować, i następnie dopasowują swoje zachowanie – mówi prezes Fundacji Orange.

W poradniku zebrano także kilka innych pomysłów na to, jak inaczej podejść do publikowania zdjęć i filmów z udziałem dzieci. To m.in. publikacja treści pokazujących tylko efekty działań dzieci, ślady ich obecności czy aktywności (np. rysunki), zakrywanie twarzy dzieci za pomocą elementów graficznych czy rozmywanie wizerunku albo też unikanie cech fizycznych i opisów, które pozwolą na identyfikację dziecka. Eksperci zalecają też dzielenie się z rodzicami wspomnieniami z aktywności dzieci na zajęciach na zamkniętych grupach, a nie otwartych publicznie profilach w mediach społecznościowych.