Udziałowcy spółki mającej wybudować terminal w Emilianowie nie podjęli uchwały w sprawie kontynuowania działalności spółki, nie wiadomo czy za jakiś czas podejmą, ani też nie wiadomo do kiedy się zdecydują, bo nie wyznaczono terminu nowego walnego. Prezes spółki w takiej sytuacji musi mieć na uwadze to, że będzie musiał ogłosić jej upadłość, zatem musi mieć na ten cel zabezpieczone środki finansowe, które nie mogą pracować na rzecz np. pozyskania środków europejskich na budowę terminalu. Mamy sytuację patową, a jednocześnie niepoważną!
Napisałem udziałowcy, bo taka jest właściwa formuła, przy czym decyzja tak naprawdę leży po stronie głównego udziałowca jakim Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa. W miniony czwartek udziałowcy mieli – jako plan minimum – podjąć uchwałę o kontynuowaniu działalności spółki, nic więcej. KOWR jednak nie wie czy chce, aby ta spółka działała. Przy czym KOWR jak przyjrzymy się kierownictwu to łup polityczny Polskiego Stronnictwa Ludowego – kluczowe role odgrywają tam prominentni działacze tej partii, głównie w z Lublina i okolic.
Lubelski PSL reprezentuje dyrektor generalny Henryk Smolarz, ale też jego zastępca Lucjan Zwolak. Ten sam, który kilka tygodni temu publicznie próbował budować narrację, że powołanie i funkcjonowanie spółki Terminal Intemodalny Bydgoszcz-Emilianowo, czym tak naprawdę uderzał w pracę wszystkich, którzy wokół tego projektu oraz pośrednio też portów morskich w Gdańsku i w Gdyni budowali dobry klimat. Sprawie szkodzi też to, że KOWR utrzymuje atmosferę niepewności, gdy cały ekosystem oczekuje stabilizacji emocji wokół Emilianowa. Panowie Zwolak i Smolarz muszą się zastanawiać, choć ten drugi bardziej chyba jest zajęty rozważaniem, czy zostanie w KOWR, czy może obejmie mandat poselski bo pojawił się wakat.
Najbardziej w tej sytuacji zadziwia jednak to, że nie ma za działaniami KOWR żadnych merytorycznych argumentów. KOWR włożył do tej spółki już ponad 2 mln zł, jej likwidacja sprawi w praktyce, że to będą zmarnowane środki. Spółka uzyskała prawomocną decyzję środowiskową, patrząc na realia polskiego rynku warta może być ona kilka milionów złotych, ale po likwidacji spółki stanie się bezwartościowa. Taka logika.
Posłanka się urlopowowała
W minioną środę w Sejmie odbyło się posiedzenie Parlamentarnego Zespołu Miłośników Ziemi Bydgoskiej, które było próbą zbudowania dobrego klimatu politycznego wokół Emilianowa. Posłowie PO, PiS i Polski2050 jednomyślnie opowiedzieli się za kontynuacją spółki, na spotkanie nie dotarła jednak koleżanka panów Zwolaka i Smolarza posłanka Agnieszka Kłopotek. Jak mi tłumaczono, bo była na urlopie. Powiedzmy sobie wprost stwierdzenie, że poseł w dniu posiedzenia Sejmu się urlopuje brzmi groteskowo. Pomijając już to, że Sejm ma w harmonogramie okres wakacyjny (głównie sierpień), to dla parlamentarzystów świętością powinny być dni posiedzeń Sejmu. Przez cały czerwiec takich dni wyznaczono zaledwie 6 i akurat tak się posłance złożyło z wakacjami, które jak się pochwaliła w mediach społecznościowych spędzała w Grecji:
PSL też dostał infrastrukturę
W ostatnich latach Bydgoszcz podejmowała starania o włączenie naszego węzła do sieci bazowej TEN-T. Nie znajdowała to wsparcia po stronie Komisji Europejskiej, ale udało się do tego przekonać Parlament Europejski, co było ogromnym kamieniem milowym. Gdy wydawało się, że wszystko idzie w dobra stronę, to na etapie trillogu, czyli negocjacji także z udziałem rządów, w tym wypadku ministerstw odpowiedzialnych za infrastrukturę, przeforsowano zapisy bez Bydgoszczy w sieci bazowej. Tak się złożyło, że wtedy już ten resort przejęli politycy z PSL.