Prezydent boi się konkurentów, a PiS zaczyna od starej demagogi (komentarz wyborczy)

Oficjalnie nie mamy jeszcze zarejestrowanego żadnego kandydata na prezydenta Bydgoszczy, ale w bydgoskiej polityce sporo się działo. Ekipa prezydenta Rafała Bruskiego co prawda zajmowała się głównie zakulisowymi grami, a jego konkurent poseł Łukasz Schreiber zaczął od formuły dobrze znanej bydgoskiemu PiS-owi z poprzednich kampanii, czyli pokazywania, że ,,Bydgoszcz jest w ruinie”.

 

Można powiedzieć, że historia dzieje się na naszych oczach, bowiem wszystko wskazuje na to, że bydgoska lewica nie wystawi listy do Rady Miasta, ani kandydata na prezydenta. Nie oznacza to jednak, że nie było chętnych do kandydowania pod szyldem Nowej Lewicy. Byli, ale formacja uznała ,że w jej interesie jest niewystawianie kandydata i od razu poparcie prezydenta Rafała Bruskiego. Zapewne opinia publiczna szczegółów tego nigdy nie pozna, ale można się domyśleć, że w grze leżeć mogą stanowiska dla poszczególnych działaczy. Niewykluczone, że podobnie postąpi Polska2050, która gdyby wystartowała sama mogłaby liczyć na kilka mandatów. Prezydent Bruski w ten sposób jest bliski doprowadzenia do sytuacji, że nie będzie miał konkurentów w wyborach, poza kandydatem PiS-u i ewentualnymi na prawo od PiS. Co daje mu szansę na spore zwycięstwo już w I turze, z założeniem, iż wiele niedociągnięć wyborcy mu wybaczą, tylko po to, aby ,,nie dopuścić PiS do władzy. „

 

Wyborcy Nowej Lewicy i Polski2050, którzy mogli jeszcze niedawno liczyć, że ich formacje dadzą im alternatywę wobec bydgoskiej Koalicji Obywatelskiej, jak ta sytuacja się utrzyma będą mogli poczuć się rozczarowani, bo za nich decyzję podjął już aktyw partyjny.

 

,,Bydgoszcz w ruinie”

PiS ma już kandydata, którym ogłoszony został w sobotę poseł Łukasz Schreiber. Ostatni tydzień to głównie jego aktywność kampanijna w mediach społecznościowych. Jeżeli ktoś liczył, że będzie przedstawiona jakaś alternatywa wobec 13 letnich rządów prezydenta Rafała Bruskiego, to póki co może czuć spory niedosyt. Mamy jedynie filmiki nagrywane przez osoby związane z PiS, w których narzekają, że w sumie nasze miasto jest w jakiejś ruinie. Mamy chociażby młodą działaczkę PiS, która do tej pory znana może być bydgoszczanom jedynie z paradowania 5 lat temu za kandydatem na prezydenta Tomaszem Latosem, w koszulkach z jego nazwiskiem, a teraz jesienią za posłem Pawłem Szrotem – która ma do zakomunikowania wyborcom, że autobusy do Smukały jeżdżą za rzadko i każdy ma się domyśleć, że to wina Bruskiego.

 

Myślę, że każdy mieszkaniec tej dzielnicy to doskonale wie, a od osób które chcą przejąć władze powinniśmy oczekiwać jednak propozycji jakiegoś rozwiązania. Budżet miasta nie jest z gumy, dlatego od osób aspirujących do funkcji publicznych możemy oczekiwać znacznie więcej.

 

Symboliczna ,,Bydgoszcz w ruinie” to już stały repertuar wyborczy opozycji, ale jak pokazały wybory z 2018 roku oraz rozpisanego kilka miesięcy wcześniej referendum o odwołanie Rafała Bruskiego z funkcji prezydenta  nie jest to zbyt przekonująca kampania dla bydgoszczan. Ostatni zlecony przez ratusz sondaż pokazuje, że pomimo tego, że spadło osobiste poparcie dla Rafała Bruskiego, to ludzie mimo wszystko dobrze oceniają to jak Bydgoszcz się rozwija.  Pokazuje to pewną furtkę, iż jeżeli się mieszkańców przekona, że można wykorzystywać szansę rozwojowe lepiej, to można zawalczyć z urzędującym prezydentem, ale znaczny wzrost oceny jakości życia w mieście pokazuje, że  ,,zaczernianie” rzeczywistości raczej nie przyniesie poklasku.