W ubiegłą niedzielę przez nasz region przeszła fala kulminacyjna na Wiśle, która na kilka dni przekroczyła 2 metry, zbliżając się do około 2,5 metrów. Dzisiaj w Fordonie jest to już niewiele ponad 1,5 metra, czyli stany dobrze znane nam z sierpnia. Prom w Solcu Kujawskim przy tym stanie nie może pływać. Prognozy IMGiW pokazuja, że po weekendzie spodziewać możemy się dalszego spadku.
O wyjątkowo niskim stanie Wisły w Fordonie mówimy właściwie od czerwca i ten stan za wyjątkiem tych kilku dni związanych z wystąpieniem fali wezbraniowej utrzymuje się już 4 miesiąc. Pod tym względem ten rok jest anomalią.
Zdaniem meteorologów i hydrologów główna przyczyna to wysokie temperatury i niskie opady. Wczoraj opublikowaliśmy chociażby artykuł o tym, że kończący się wrzesień jest wyjątkowo upalny.
Przewaga niskich stanów wody na rzekach niesie za sobą poważne konsekwencje. Zagrożone są ekosystemy rzeczne i jeziorne oraz wszystkie obszary mające związek z wodą – tereny okresowo zalewane, bagna, mokradła i torfowiska. Przedłużający się niedobór wody prowadzi do często nieodwracalnej degradacji cennych przyrodniczo siedlisk. Niskie stany odbijają się również na życiu i działalności człowieka. Niedobór wody w rzekach jest najczęściej pokłosiem niskich opadów lub ich niekorzystnego rozkładu. Z tych z kolei wynika niska wilgotność gleby i brak wody dostępnej dla roślin, co ma bardzo duży wpływ na efektywność prowadzonej gospodarki rolnej. Niskie stany wody zmniejszają również dostępność wody przeznaczonej do nawadniania pól. Negatywny wpływ widoczny jest także w przemyśle i energetyce. Woda z rzek wykorzystywana jest w procesie produkcji oraz do chłodzenia urządzeń w trakcie wytwarzania energii elektrycznej. Jej brak jest tu dużym problemem. Naturalną konsekwencją spadku poziomu wody w rzekach jest powolne obniżanie się zwierciadła wód podziemnych. W niektórych płytkich ujęciach odczuwalne może być zmniejszenie się dostępnych zasobów wodnych – czytamy w analizie Obserwatora Instytut Meteorologi i Gospodarki Wodnej.
Opisujemy to w okresie, gdy południe kraju cierpi z powodu ogromnych powodzi, czyli boryka się z nadmiarem wody. U nas jej brakuje, chociaż w Fordonie sytuacja jest i tak znacznie lepsza niż np. między Płockiem – Włocławkiem i Toruniem, gdzie mówi się już o poważnej suszy hydrologicznej.
Zdaniem dr Pawła Przygrodzki, dyrektora Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju przy IMiGW wynika to ze zmian klimatycznych – Długotrwałe zmiany trendów przebiegu stanów wody na rzekach, idące w stronę dominacji stanów niskich, są nierozerwalnie związane ze zmianą klimatu. Polska jako kraj dysponujący jednymi z najmniejszych zasobów wodnych w przeliczeniu na człowieka, odczuwa je niestety szczególnie dotkliwie. Mokre, a nie śnieżne zimy, upalne lata i zmiana charakteru opadów – z wielkoobszarowych opadów rozlewnych na odseparowane o siebie nawalne opady towarzyszące burzom – mają kolosalny wpływ na stany wody na rzekach w przeciągu całego rok, ale również w ujęciu wieloletnim. Powinniśmy jak najszybciej zacząć wdrażać rozwiązania adaptacyjne, które pozwolą zmniejszyć negatywne efekty zachodzącej zmiany klimatu.