Tydzień temu protestowali w obronie szkoły – teraz straszeni są sądem i prokuratorem



Tydzień temu protestowali w obronie szkoły – teraz straszeni są sądem i prokuratorem

W ubiegły czwartek rodzice uczniów wraz z młodzieżą zorganizowali protest przed siedzibą Teatru Kameralnego, gdzie odbywała się uroczysta sesja Rady Miasta Bydgoszcz, w obronie Niepublicznej Szkoły Podstawowej nr 1. W tym tygodniu krakowska kancelaria prawna w imieniu właściciela tej szkoły skierowała do części rodziców pisma przedsądowe, w których pojawia się groźba wszczęcia sprawy karnej z artykułu 212 kodeksu karnego, który przewiduje nawet karę ograniczenia wolności.

 

Na tym jednak nie koniec – część z uczniów z końcem sierpnia zakończy edukację, bowiem szkoła wypowiedziała umowę rodzicom z powodu ich krytyki. W praktyce uczniowie będą ukarani za rodziców.

 

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy, że mamy do czynienia ze skomplikowaną sprawą, bowiem jest to mimo wszystko szkoła prywatna, do której prowadzenia nie można właściciela zmusić. Rodzice wyrażali obaw, że polityka właściciela prowadzi do jej likwidacji, jednocześnie zarzucali mu brak woli spotkania się z nimi. Czy mieli rację? Tego nie rozstrzygamy. Czy wolno było im mówić o swoich obawach publicznie? Tak, bo Polska to demokratyczny kraj.

 

Miasto na razie nie sprzedało działki

Rodzice postanowili protestować przy okazji uroczystej sesji Rady Miasta, bowiem radni w przeszłości podjęli uchwałę, która pozwala na sprzedaż nieruchomości w trybie bezprzetargowym właścicielowi tej szkoły. Na razie jednak do transakcji nie doszło, wiceprezydent Iwona Waszkiewicz poinformowała, że ratusz postawił warunki sprzedaży, które mają zapewnić, że ta szkoła będzie prowadzona w przyszłości. Jeżeli nie będą zaakceptowane przez nabywcę to do transakcji nie dojdzie. Prezydent Rafał Bruski na środowej sesji zasugerował nawet, że jeżeli szkoła nie będzie funkcjonować jak należy to w przyszłym roku ratusz może nie przedłużyć dzierżawy nieruchomości – zakładając scenariusz, gdy do sprzedaży nie dochodzi.

 

Za krytykę może grozić ograniczenie wolności

Na środowej sesji przedstawiciel rodziców poinformował, że część rodziców otrzymała pisma przed sądowe. Poprosiliśmy o udostępnienie ich – wynika z nich, że zdaniem właściciela niektórzy rodzice naruszają jego dobra osobiste, w jednym z piśmie zażądał np. 10 tys. zł i publicznych przeprosin. Problem w tych pismach jest jednak taki, że w żaden sposób nie wskazano w nich w jaki sposób doszło do naruszenia dóbr osobistych. Jedno z pism wysłanych przez krakowską kancelarię jest datowane na ubiegły piątek, czyli dzień po proteście co może sugerować, że jest to reperkusja za protest. Zwróciliśmy się do dyrektor szkoły, która także udzieliła krakowskim prawnikom pełnomocnictwa o wskazanie przykładów naruszeń dóbr osobistych. Odpowiedzi do czasu publikacji tego tekstu nie otrzymaliśmy. Być może ma to związek z tym, że rodzice prowadzą na Facebook-u fan page, gdzie wyrażają swoje krytyczne oceny. Tylko w demokratycznym państwie mają do tego prawo.

 

Krakowska kancelaria nie tylko odgraża się pozwem cywilnym, ale też możliwą odpowiedzialnością karną z artykułu 212, gdzie można nawet kogoś skazać na ograniczenie wolności. Działania tej kancelarii noszą znamiona SLAPP, czyli strategicznych pozwów, które chociażby poprzez wywoływanie efektu mrożącego mają zniechęcić osoby do korzystania z praw obywatelskich. W czwartek i w piątek w Warszawie odbywa się międzynarodowa konferencja o zjawisku SLAPP pt. ,,Anty Slapp”. Kilka tygodni temu Parlament Europejski zatwierdził dyrektywę, która ma walczyć z tym zjawiskiem. Jej zapisy Polska będzie musiała wprowadzić do swojego prawodawstwa. W Warszawie o praktykach i skali zjawiska dyskutują praktycy z całej Europy.

 

Wypowiadana umowa

Dotarliśmy też do wypowiedzenia przez szkołę umowy na kształcenie z końcem sierpnia, gdzie wskazuje się za powód naruszanie dóbr osobistych szkoły i prezesa. Czyli dzieci poniosą karę za aktywność rodziców.

 

Prezes chciał być radnym

Wspomnieć należy też o tym, że prezesem tej szkoły jest Michał Kuchajewicz, chcąc nie chcąc osoba publiczna, bowiem w minionych wyborach bez sukcesu kandydował z komitetu Europejskiej Lewicy na radnego. Kuchajewicz często towarzyszył też np. na konferencjach prasowych Mai Adamczyk, kandydatce na prezydenta.

 

Aktualizacja:

W piatek o gozinie 15:37 otrzymaliśmy stanowisko dyrektor Brygidy Szymańskiej-Osik na nasze zapytanie:

Wysłane przez reprezentującego nas pełnomocnika pisma to wezwania do zaniechania naruszeń dóbr osobistych i dotyczą zaprzestania przez określone osoby rozpowszechniania w mediach społecznościowych i opinii publicznej nieprawdziwych informacji o naszej Szkole, które w naszej ocenie naraziły nas na znaczne szkody majątkowe i utratę zaufania i posiadanej renomy, którą budowaliśmy od 30 lat.

Określone osoby, bez podstaw faktycznych i prawnych, udostępniają w mediach społecznościowych – Facebooku- na swoich prywatnych profilach, jak również na grupach np. Bydgoszczanie, nieprawdziwe informacje o rzekomej likwidacji Szkoły, przerwach w realizacji procesu dydaktycznego uczniów, nieuczciwych zasadach wynagradzania pracowników naszej Szkoły lub narzucaniu im niekorzystnych warunków umownych. Podejmowane przez nich działania polegające na aktywnym uczestnictwie na grupie „Nie zabierajcie dzieciom szkoły”  doprowadziły do „szumu medialnego”  wokół funkcjonowania naszej Szkoły, który buduje niekorzystny jej wizerunek i pozycję w mieście.

Skierowane wezwania mają na celu podjęcie przez te osoby głębszej refleksji nad podejmowanymi działaniami i ich słusznością. W ich ocenie swoim działaniem nie zrobili nic – udostępniając lub komentując nieprawdziwie informacje o naszej Szkole. W naszej ocenie i w aktualnej rzeczywistości Szkoły mierzymy się z realnymi stratami działań tych osób.